17 cze 2019

Od Conrada Cd Kafrin

Patrzyłem na rozgrywająca się sytuację jak w zwolnionym tempie (pawie 2 miesiące okay?) (właśnie sprawdziłam, równo 2 miesiące xdddd) Telefon dawno odłożyłem po wykonaniu szybkiego dzwonienia na posterunek, ta część miasta, a, urok dużego miasta był, jednak nie przyzna walny. Kafrin siedziała na plecach faceta i coś mówiła. Właśnie ją poznałem, a prawie straciłem życie, idealne spotkanie nowej osoby. Momentalnie w głowie zapaliła mi się lampeczka, co z małą? Daphne pewno spała, ale ojcowski instynkt wbił na nowe obroty, po drugiej stronie dzielnicy właśnie na moich oczach ktoś się wykrwawiał, i strzelał przy tym a w domu spało moje dziecko. To porąbane. Policja zjawiła się zaskakująco szybko. Zebrali osoby i jeden policjant z wyraźnym zdezorientowaniem starał się podejść do kobiety, której pilnowały jej psy. Wydała polecenie i oba stworzenia posłusznie wróciły do niej i dały się opanować. Policjant spokojnie zbierał ślady. Kafrin podeszła do mnie i westchnęła ciężko.
-Hm?
-Trzeba złożyć zeznania, mamy jechać na posterunek- Spokojnie tłumaczyła.
-Nie jestem pewien czy się wyrobie do małej na czas, myślisz, ze mnie puszczą?
-Pogadaj z nimi, ale nigdy nie wiesz, zależy od nagłości sprawy- Wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie z lekką konsternacją na twarzy.
-Co?
-Co?
-No patrzysz, jak byś mnie karciła- Spuściłem lekko głowę, różnica wzrostu sprawiała, że musiałem jednak spuszczać odrobinę wzrok, czyli typowy układ zwykle, kiedy rozmawiałem z przeciwną płcią.
-Już nie patrzę- Wzruszyła ramionami i skierowała wzrok na samochód policyjny, niebiesko czerwone światło odbijało się raz po raz na jej twarzy.
-Oj no weź, nie taki sens miałem zamierzony, po prostu, no nie wiem? Nie wiem, o co mogło – Nie dała mi skończyć tylko odeszła w kierunku karetki. Zacisnąłem usta i opuściłem ręce, no teraz to mi opadło wszystko, co mogło opaść. Nie chciała najwyraźniej kontynuować rozmowy. Podszedłem szybko do policjanta.
-Przepraszam, mam w domu małe dziecko muszę wracać, mogę wam podać mój numer i po prostu tak mnie, złapiecie?- Zapytałem z nadzieją w głosie.
-Dobrze dobrze- Wyraźnie zajęty czymś innym policjant machnął ręką i podał mi kartkę i długopis, spisałem swoje dane i ruszyłem w drogę powrotną. Kiedy odchodziłem Kafrin stała jeszcze obok karetki i robiła coś z psem. No tak, jeden miał coś z łapą. Westchnąłem i ruszyłem powolnym biegiem do siebie. Dom był cichy, Termin sennie wystawił głowę z sypialni małej i zamachał ogonem, po czym wrócił do spania. Odetchnąłem i zajrzałem do sypialni Daphne. Spała wtulona w maskotkę zajączka. Przymknąłem drzwi i poszedłem do łazienki zmyć z siebie tę noc. Ciepła woda powoli zmywała z mojego ciała pot i wszystko, co mogłem zebrać w czasie upadku i staraniu się nie zostać postrzelonym. Kafrin, dziewczyna zdecydowanie zapadła mi w pamięci, przede wszystkim ze względu na swoje zachowanie i manierę, twarda laska. Nie ma co. Znając życie, to położyłaby mnie na łopatki w trzy sekundy. Wyszedłem spod prysznica i poszedłem do swojej sypialni. Ubrałem się w bokserki i padłem na materac, cisza. Cisza... Nie usnę, nie ma opcji.
<mało idealne ale wracam>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz