5 cze 2019

Od Tylera C.D Althea

    Obudził mnie jeden gwałtowny ruch na łóżku i nerwowe sapanie. Nawet nie musiałem podnosić powieki, by stwierdzić, że Althea właśnie została brutalnie wyrwana ze snu przez koszmar. Przy okazji wyrywając też z niego mnie...
    Ciężko westchnąłem, przypominając sobie, że ta dopiero co jest po ciężkich przeżyciach. Że przechodzi to samo, co ja paręnaście lat wcześniej i muszę być dla niej łagodniejszy. W innym wypadku jednak bym się nie powstrzymywał i prawdopodobnie bym na nią nakrzyczał, przy okazji wyrzucając ją z sypialni na kanapę. No cóż, mnie się nie budzi. Sam to robię.
     - Zły sen? - wymamrotałem, przecierając oczy wierzchem dłoni. Ledwo powstrzymałem ziewnięcie. Zanim dziewczyna mi odpowiedziała, minęło dobre paręnaście sekund. Spostrzegłem po wyrazie jej twarzy i próbach uspokojenia oddechu, że ta próbuje dojść do siebie. Nie mówiłem nic więcej, czekałem tylko na jej odpowiedź.
     - W życiu nie zasnę - szepnęła nerwowo, zaciskając dłonie na pościeli, by chwilę później objąć nimi swoje kolana.
    Z westchnieniem podniosłem się do siadu i spojrzałem na nią, próbując słowami pomóc jej jakoś dojść do siebie. Jednak wiadomo, jak się jest zaspanym i dopiero co wyrwanym ze snu, to jest duże prawdopodobieństwo, że tego typu próby mogą się nie powieźć.
     - Wiem, że to trudne, ale musisz spróbować wyrzucić to sobie z głowy - mruknąłem, po raz kolejny przecierając oczy.

     - Nie znam na to dobrego sposobu.  Znowu ułożyła się tuż obok mojej głowy, jednak ja zacząłem się stopniowo wynurzać spod kołdry. Nie miałem jedna na uwadze tego, że noc może być chłodna i bez wiekszego zastanowienia wziąłem jedno cygaro z szafki i wyszedłem na balkon, drzwi oczwiście zostawiając otwarte. W razie gdyby Althea czegoś potrzebowała, albo chciała o coś zapytać, bym ją dobrze słyszał
    Nie musiałem długo czekać. Chwilę później obok mnie, oparta o barierkę stała kobieta. Patrzyła się przed siebie, na otaczającą nas panoramę miasta. Mimo wszystko muszę przyznać, że ten widok, szczególnie w nocy, był bardzo uspokajający.
    Zerknąłem na dziewczynę kątem oka. Nie stała przy mnie tylko w swojej skąpej piżamie, którą swoją drogą to ja jej zasponsorowałem, lecz na ramiona miała także narzucony szlafrok. Może jej rzeczywiście było zimno? Ja tak tego nie odczuwałem.
     - Trochę za zimno na takie wyjścia - skwitowała, zerkając na mnie mimowolnie.
     - A ty dalej nie śpisz. - westchnąłem, przybliżajac do ust cygaro. - Rozluźnij się jakoś. Ja nie jestem dobry w te słowne gadki - stwierdziłem od razu, żeby później nie wyszło, że jestem słabym pocieszycielem. No cóż, ludzie mają swoje słabe i mocne strony, a to na pewno nie należało do mocnych.
     - Więc mam się rozluźnić? Nie sądziłam, że to powiem, ale chyba muszę się z tobą napić.
    Spojrzałem na nią zdziwiony. Przez pierwsze kilka chwil miałem wrażenie, że ona tylko żartuje, jednak po niedługim czasie mogłem stwierdzić, że to w żadnym wypadku nie był żart. Kiwnąłem więc głową po chwili i zgasiłem dopiero co zaczęte, świeże cygaro, warte więcej niż jej mieszkanie i wyrzuciłem przez balkon. Może jakiś żul się skusi.
     - To chodź, pójdziemy do mojego biura, tam mam barek - powiedziałem i jako pierwszy wszedłem z powrotem do pomieszczenia. Przystałem jednak przy wejściu, czekając aż Althea przejdzie przez drzwi i zamknąłem je za nią. - Tu jest ciepło, możesz go ściągnąć - wskazałem palcem na jej szlafrok, jednak ona nie zrobiła żadnego kroku w kierunku tego, by się go pozbyć. No cóż, miałem nadzieje, ze uda mi się coś zobaczyć. - Nie to nie. - Wzruszyłem ramionami i od razu skierowałem się w stronę mojego biura, które znajdowało się dokładnie pokój obok. Teraz już na nią nie czekałem. Po prostu wszedłem do gabinetu, podszedłem do barku i otworzyłem go, wertując wzrokiem pojedyncze butelki. Muszę przyznać, że naprawdę uzbierałem tutaj pokaźną kolekcję, którą niejeden bogaty biznesmen by się poszczycił. Jednak ja nie jestem biznesmenem. Wolę dochodzić do celu po trupach. Prawdziwych trupach.
     - Czego sie napijesz? - zerknąłem na nią, przesuwając się w bok, by ta miała wgląd na menu, które miałem jej do zaproponowania. Dziewczyna nie zastanawiała się długo, wybrała najbardziej powszechny i najtańszy trunek, jaki może istnieć - wódkę. Kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam i wyciągnąłem świeżą, jeszcze nie otwieraną butelkę, a razem z nią dwa kieliszki, które postawiłem na biurku. Chwilę później również za nim usiadłem, wskazując Althei miejsce naprzeciwko siebie. Szybkim ruchem polałem i jej i mi, by zaraz potem zawartość tych niewielkich naczyń wylądowała w naszych żołądkach.
    Przez dłuższą chwilę piliśmy, nie odzywając się do siebie ani słowem. Ja jej polewałem, ona piła. Fakt, ja też piłem, ale nie potrafiłem się nadziwić, jak taka szczupła, drobna, młoda dziewczyna, jak ona, może tyle w siebie wlać w tak krótkim czasie. Jednak nie chciałem tego nawet komentować. Nie zamierzałem jej nawet upominać, w końcu człowiek uczy się na własnych błędach - jak będzie źle się jutro czuła, to może sama dojdzie do wniosku, że to nie był dobry pomysł, tyle pić.
    W momencie, gdy zamyśliłem się dosłownie na jedną, krórką chwilę, wpatrując się w prawie już pustą półlitrową butelkę wódki, poczułem znajomy ciężar na swoich kolanach. Dziewczyna okropnie śmierdziała tanią wódą, jednak gdy wpiła się swoimi ustami w moje, nie bardzo mnie to obchodziło. Dłonie same ułożyły się na jej biodrach, dociskając ją bardziej do mojego ciała. Pozwoliłem sobie wtedy oddać się tej przyjemniej pieszczocie, jednak chwilę później resztki mojego szacunku do Althei zaczęły dawać o sobie znać. Fakt, że dziewczyna była pijana, momentalnie odciągał mnie od pójścia z nią do łóżka. To znaczy, tak, pójdę z nią do łóżka, ale uprawiać seksu z nią nie zamierzam. I co? I chociaż tu jestem dobry. Nie rucham pijanych kobiet.
     - Al - mruknąłem, odsuwając ją od siebie. - Jesteś napierdolona - powiedziałem wprost i wstałem z fotela, pomagając wstać także i jej.
     - Może troszeczkę - dziewczyna zachichotała. - To źle? W czymś ci to przeszkadza? - Jej dłoń powoli zsuwała się wzdłuż mojego torsu, prosto na mojego członka. Szybko złapałem ją za dłoń i spojrzałem jej w oczy.
     - Tak, bardzo mi to w tym przeszkadza, więc jakbyś mogła pójść spać i nie wkurwiała mnie na zapas? - spytałem, starając się zachować spokojny głos. W tym samym momencie też dziewczyna oderwała się gwałtownie od mojego ciała, oburzona tym, że jej nie chce. No cóż, nie moja wina że najebane kobiety są gorsze w łóżku.
     - Kutas - mruknęła, zmierzajac z lekka chwiejnym krokiem w stronę wyjścia.
     - Gdybyś była świadoma to już byś dostała po pysku - zauważyłem. - Idź spać, wiesz gdzie jest sypialnia - dodałem tylko i zacząłem zbierać.puste kieliszki, a pustą butelkę wrzuciłem do kosza, który stał obok drzwi. W tym samym momencie usłyszałem dźwięk czegoś, a raczej kogoś upadającego na podłogę. Odłożyłem wtedy naczynia na biurko i szybko wyszedłem z pomieszczenia, by zobaczyć śpiącą już Altheę na podłodzę. Parsknąłem cicho na ten widok i nie czekałem dłużej - od razu, starając sie być delikatnym, podniosłem ją z podłogi, by zaraz potem położyć ją do łózka. Zciągnąłem z niej powoli szlafrok, który bezceremonialnie odrzuciłem na bok, a zaraz potem przykryłem ją kołdrą. Sam jednak wróciłem do gabinetu z zamiarem popracowania przez chwilę.
    Dosłownie przez chwilę.
    I tam chyba też zasnąłem.


< Althea? Sorry trochę słabe i bez pomysłu :/ >

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz