13 cze 2019

Od Adama C.D Odette

    Wystarczyło samo pukanie do drzwi, bym został wyprowadzony z równowagi. Moje dłonie wtedy niebezpiecznie szybko zbliżały się do piersi mojej nowej partnerki, gdy nagle ktoś umyślał sobie zakłócać nasz spokój. Przez chwilę nie miałem większej ochoty wypuszczać Odette z ramion, jednak z trudem pogodziłem się z zaistniałą sytuacją i pozwoliłem jej z siebie wstać. Miałem tylko nadzieję, że ktoś przyszedł tutaj tylko z prośbą o cukier, albo inny szajs i lada chwila sobie stąd pójdzie, jednak nic takiego nie miało miejsca. Wystarczyło, bym odwrócił głowę w stronę dziewczyny, która otworzyła drzwi z niemałym zdziwieniem na twarzy. Lekko przechyliłem się w bok, żeby zobaczyć kto do nas zawitał i no... nie byłem tym faktem szczególnie zadowolony. Osobą stojącą w drzwiach był mężczyzna, który podczas naszej ostatniej zmiany strasznie się kleił do mojej dziewczyny.  Z jednej strony jestem mu wdzięczny, bo dzięki niemu w końcu zrozumiałem, jakie uczucia żywię do Odette i nie zaprzepaściłem okazji na chwilowe, a może i nawet dłuższe "ustatkowanie się" i bycie szczęśliwym pantoflarzem w związku. Jednak patrząc na drugą stronę medalu, szczerze za nim nie przepadam. W końcu zalecał się do dziewczyny i jest jakby nie patrzeć po części moim wrogiem. Może w każdym momencie zagarnąć moją zdobyć dla siebie.

    Boże, powoli już popadam w obsesję. Adam, ja wiem, że ty nigdy nie byłeś w związku, ani nie byłeś zakochany, ale powinieneś chciaż trochę, troszeczkę, odrobinkę, ociupinkę się opanować.
    Nie myśląć zbyt długo wstałem z miejsca i ruszyłem w stronę Odette, by chwilę później za nią stanąć i położyć dłoń na jej biodrze. Chciałem tym gestem pokazać, że to ja w tym pomieszczeniu jestem samcem alfa, a on nie ma prawa temu zaprzeczać.
    Dobra Adam, pora ogarnąć dupę, bo zaczyna mi się robić ciebie żal.
     - Kurcze, chyba się wepchałem - skomentował, pewnie zauważając moją osobę za Odette. Jego wzrokowi prawdopodobnie również nie umknęła moja ręka, leżąca bardzo nisko na biodrze - miejscu, do którego nie każdy facet ma dostęp. Już chciałem coś dodać, żeby go jak najszybciej stąd wygonić, jednak Odette mnie uprzedziła.
     - Możemy napić się we trójkę - zaproponowała na jednym tchu, nawet na mnie nie patrząc. Już chciałem się odezwać, dodać coś od siebie i powiedzieć mężczyźnie, żeby spadał, jednak szybko się opanowałem. Nie chciałem robić wstydu dziewczynie. W końcu patrząc na mój wiek, to już czegoś się ode mnie wymaga, nie?
    Oto przedstawiamy państwu pierwszy objaw pantoflarstwa.
    Nie odezwałem się ani słowem, a mężczyzne wpuściliśmy do środka. W tym samym momencie moja dłoń zsunęła się z biodra dziewczyny i złapała ją za rękę, przyciągając do siebie. Delikatnie się nad nią nachyliłem i wyszeptałem jej do ucha.
     - Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - Zmarszczyłem brwi, a w moim głosie brzmiało wyraźne powątpiewanie. Jednak ta pokiwała głową twierdząco.
     - Tak, zaufaj mi. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko, przez co moje serce powoli zaczynało się topić. Jestem naprawdę szalenie zakochany w tym uśmiechu. - Spróbuj się z nim zaprzyjaźnić. To naprawdę spoko facet.
    Pokiwałem głową i wróciłem na miejsce na kanapie, które jeszcze chwilę temu grzałem wraz z Odette na moich kolanach. Jednak tym razem było inaczej - ona usiadła obok mnie, a nie centralnie na mnie, co, nie przeczę, delikatnie mnie zawiodło. Zawiodło, ale nie dziwiło - w końcu mieliśmy gościa, a co jak co, przy gościach powinno się zachować chociaż trochę ogłady.
    Dziewczyna podała nam wszystkim po puszcze z piwem, którą momentalnie otworzyłem, tak samo jak nasz nowo przybyły towarzysz.
     - Jak się nazywasz? Chociaż nie, w sumie to ja cię znam z widzenia. Też pracujesz tam, gdzie Odette? - spytał wprost, a jego zachowanie nie wyrażało do mojej osoby jakiejś specjalnej niechęci, więc postanowiłem również być dla niego miły.
     - Jestem Adam - odpowiedziałem mu z uśmiechem. - Można powiedzieć, że pracuję, ale ściśle rzecz ujmując, to jestem właścicielem tej knajpy - przyznałem, biorąc łyka napoju. Słysząc to, mężczyzna otworzył szerzej oczy.
     - Serio?  Jezu nie wiedziałem - przyznał, trochę tym faktem zszokowany. - Macie naprawdę niezłe żarcie.
    Odparłem na to cichym śmiechem.
     - To bardziej zasługa kucharek, a nie moja. Chociaż czasami ja też coś gotuję. A ty jak się nazywasz? - Zmieniłem temat, nie chcąc dłużej poruszać kwestii mojej pracy. Fakt, byłem dumny z rodzinnego interesu bardziej, niż ze swoich własnych życiowych osiągnięć, jednak gdy dłużej o tum rozmawiałem, czułem się trochę... dziwnie. Głównie nie chce, by ludzie odbierali to w sposób, że się stasznie tym przechwalam, a tego najbardziej chciałem uniknąć.
     - Kenneth, przyjaciel Odette ze studiów - uśmiechnął się, biorąc łyka napoju. - Nie mówiła mi nigdy nic o tobie - przynzał, drapiąc się w tył karku. - Jesteście razem? - Wskazał na nas ruchem dłoni.
     - Tak - potwierdziła Odette, kiwając głową.
     - Od jakichś paru godzin - dodałem, popijając zimne piwo.
    Reszta czasu minęła nam na niezobowiązujących rozmowach, a gdy powoli zaczęliśmy się wstawiać, to i również na żartach mniej i też bardziej sprośnych. Można także powiedzieć, że niektóre były też nieco kontrowersyjne, jednak żadnemu z nas to nie przeszkadzało, lecz świetnie się przy tym bawiliśmy.
    Gdy minęła dwudziesta trzecia, kolega Odette, a także już i mój, opuścił nasze skromne progi i wrócił do swojego mieszkania, a nam pozostało tylko posprzątać i położyć się spać, albo może też w międzyczasie się umyć, czy... porobić coś zupełnie innego? Skończyć to, co zaczęliśmy przed przyjściem Kennetha?
    Wyrzucałem już ostatni papier po przekąskach, jakie zjedliśmy tego wieczoru i usłyszałem jak Odette z głośnym stękiem rzuca się na kanapę. Obróciłem się wtedy w jej stronę ze zmarszczonymi brwiami.
     - Nie wolisz się położyć do łóżka? - spytałem, podchodząc do niej powoli.
     - Nieee - mruknęła, chowając głowę między poduszkami. - Nie chce mi się już wstawać.
    Parsknąłem cicho pod nosem i bez żadnego słowa podniosłem ją z kanapy, by chwilę później zanieść ja do jej łóżka, po drodze gasząc wszystkie światła. Położyłem ją wtedy powoli na łóżku, samemu siadając na jego skraju.
     - Idziemy się jeszcze umyć, czy od razu do spania i umyjemy się rano? - spytałem się jej, a ta jedynie pokiwała głową, by po dłuższej chwili ciszy odpowiedzieć.
     - Jutro pójdę pod prysznic. - W tym samym momencie zaczęła ściągać z siebie wszystkie ciuchy, zostając tylko w samej bieliźnie. Wszystkie jej ubrania poleciały na ziemię jak jeden mąż, by ta po chwili zabrała się za ściąganie ze mnie mojej koszuli.
     - Słońce, ja sam sobie poradzę - pasknąłem, na co ta pokręciła głową niemrawo. Widać było, że była wtedy dość wstawiona. Ja nie protestowałem - pozwoliłem, by pozbyła się ze mnie mojej koszuli, a ja zaraz po niej zająłem się ściąganiem swoich spodni, by wylądować razem z nią pod tą samą kołdrą. Jeszcze nie zdążyłem się dobrze przykryć, gdy dziewczyna dopadła mnie swoimi dłońmi i wtuliła się w moją klatkę piersiową, szepcząc ciche, wręcz pijackie "dobranoc".
    Parsknąłem cichym śmiechem.
     - Dobranoc. - Pocałowałem ją skroń i czule objąłem jednym ramieniem, by chwilę później zapaść w sen.


<Odette? c: > 

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz