23 cze 2019

Od Naffa Cd Milo

Moja głowa bolała, pulsowała i powoli dawała się coraz bardziej we znaki. Słowa matki jeszcze bardziej mi dzisiaj dopiekały. W łazience udało mi się wsadzić dłonie pod kran z zimną wodą i głośno pooddychać. Po wyjściu spotkała mnie naprawdę dziwna niespodzianka. Nagle zostałem złapany i pocałowany. Cholera, co jak co ale jak na osobę, która się nie całowała, był dobry, nie lepszy ode mnie, tego czegoś nie nie dało tak po prostu mieć, ale był niezły. Matka zniknęła niczym zły sen z obietnicą powrotu i zamknęła drzwi, a ja dalej nie miałem pojęcia, co się stało. Milo odsunął się i westchnął.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że twoja matka jest szurnięta? -Potrząsnął mną lekko, wybijając mnie z pewnego rodzaju transu.
-Nie mówiłem? O wybacz, musiało umknąć pomiędzy" nienawidzę jej" a " jest idiotką" -Warknąłem. Walić zakład, to co się właśnie stało, było przytłaczające.
-Tak mówią też ludzie, którzy nie mają powodu do nienawiści. A ja jej nie cierpię! Jeszcze chciała mi tłumaczyć, że wszystko robi dla twojego dobra. I po co powiedziałeś, że jestem twoim facetem? Nawet w to nie uwierzyła!
-Dziwisz się jej? Ja sam sobie nie uwierzyłem, ale miły akcent na zakończenie nie ma co. Lepiej ci idzie z całowaniem, może jednak kogoś uszczęśliwisz w życiu? Ale nie mam pojęcia, co ty kombinujesz, z językiem pod koniec- Starałem się zmienić temat, zjebanie mojej matki było oczywiste, więc nie musiałem tego klepać po raz kolejny.
-Sam nie wiem- Szurnął w kierunku kanapy.
-W sensie, poczekaj, wróć. Nie masz doświadczenia aja mam być miły, pokazać ci, o co mi chodzi?- To było ryzykowne pytanie. Wcale nie przyznawałem nim, że całowanie go było przyjemne, jednak był żywą osobą. Tęskniłem za bliskością.
-A rób, co chcesz.
-Nie, nie rozumiesz chyba ... Nie to, co ja chce, to jak ty się czujesz.- Mruknąłem. To z jego strony brzmiało , mało dobrze.
-O co ci chodzi?- Syknął.
-Nie ważne, nie było tematu, mam być jeszcze dwa dni miły, potem wracamy do normy -Mruknąłem i ruszyłem ogarnąć w kuchni po wizytacji.
-Czego się od razu obrażasz?- Rozbawienie w jego głosie mnie tym bardziej wnerwiło.
-Idź do siebie, jestem zmęczony.
- Nie- Stał zdecydowanie za blisko mojej głowy. Wsadziłem ręce pod strumień ciepłej wody i przejechałem gąbką po kubeczku bez słowa. Pulsujący ból nie ustawał, a ja miałem ochotę spać. Ciężar jego ciała mnie zbił z tropu, był ciepły, był blisko.
-Miałeś być miły- Mruknął.
-O co ci chodzi?-O jak role się odwróciły. Odstawiłem kubek do zlewu i zakręciłem wodę, odwracając się w jego kierunku, zmuszając go do odsunięcia się o krok. Stał wyraźnie blisko, ale nie mogłem dokładnie określić.
-Nie rozumiem chyba. Nie to, co ty chcesz, tylko jak ja się czuje- Powtarzał moje słowa.
-Jak by ktoś chciał cię wyruchać, to nie zrobiłbym tego w momencie, jak by usłyszał, że tego nie chcesz. Tak na bardziej wyraźnej skali okay? Jeśli ty nie jesteś pewien, to moje chce, nic nie znaczy. To tak zwana zgoda tak?- Wystawiłem lekko mokrą dłoń i oparłem na jego piersi, był bliżej, niż mi się wydawało.
-A ja uważam, że moje "nie wiem" jest warte tyle, co szczyny szczura. Bez mojego "nie wiem" stwierdziłeś, że jestem twoim facetem, a teraz się obrażasz?- Mruknął.
-No, ale ciało to co innego. To ty mnie pocałowałeś, ja cię do niczego nie zmusiłem tak? Ba, mogłeś nawet w momencie, jak cię tak nazwałem powiedzieć, że to nie prawda. Ale tego nie zrobiłeś.
-Ale tego nie zrobiłem.
-Właśnie, czemu?
-Bo mogłem?
-Okay, mogłeś- Mruknąłem. Po chwili westchnąłem, jak tak będzie grał, to ja mogę też pograć.
-To ja też mogę- Dodałem i przesunąłem dłoń do jego twarzy i przysunąłem do swojej. Złączyłem nasze usta i zacząłem go całować. Zrobiłem to, co chciałem pod koniec i odsunąłem się. Zabawne było to, że Milo przechylił się do przodu, podążając za mną w czymś, co mogłem nazwać próba ponownego pocałunku.
-Może rzeczywiście jest to miłe- Mruknął po chwili. Wybuchłem śmiechem na te słowa. Oparłem czoło o jego pierś i parskałem chwilę śmiechem.
-No co?
-Nic, szybko zmieniasz zdanie i tyle, ale skoro to przyjemne to pozwalam ci to robić, jeśli będziesz chciał.- Zaśmiał się i nagle szarpał moje włosy. Skrzywiłem się i odsunąłem na tyle, na ile pozwalał mi zlew i starałem się kontynuować zmywanie. Jezu, jaki zjeb.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz