22 cze 2019

Od Wandy CD Nivana

— Wtedy nie byłoby niespodzianki z elementem pozytywnego zaskoczenia — parsknął Nivan, na co mogłam jedynie przewrócić oczami. Przecież mało kto przepadał za niespodziankami. Psuły plan dnia, łapały w nieoczekiwanych momentach, gdy nie byliśmy gotowi. A jednak, na tę ciężko mi było narzekać. — Plus Yamir jest na diecie. Na stare lata metabolizm daje mu w kość.
I niezbyt się z tym kryjąc, zlustrowałam całe Słońce wzrokiem. Od czubka głowy aż po końcówki palców stóp. Oakley, przesadzał, zdecydowanie przesadzał, na co mogłam jedynie pokręcić głową, wzdychając cicho i uśmiechnąć się jeszcze szerzej, o ile w ogóle było to możliwe.
— Spadaj, Oakley. — Złote oczęta chwilowo uciekły od mojej twarzy, by zgromić Oakleya. — Obejdzie się bez tego, Wandziu, naprawdę.
Zacmokałam, pokręciłam głową i nie do końca zorientowałam się, kiedy chwyciłam mężczyznę za polik, szczypiąc go jak te wszystkie stare ciotki, których nienawidziliśmy będąc brzdącami.
— Spokojnie, jeżeli tobie metabolizm dał w kość, to uderzył i we mnie, i w Nivana — tu przerwałam, podnosząc brwi i kątem oka zerknęłam na okularnika, parskając śmiechem pod nosem — więc naprawdę, nie masz czym się przyjmować. Po drugie, nie martwcie się, ciastka ze słonecznikiem i miodem znajdą się zawsze, akurat je trzymam właśnie dla takich... niespodzianek — oświadczyłam, podpierając ręce o biodra.
I w końcu, choć z ogromnym bólem, zdecydowałam się odwrócić na pięcie, ruszyć w kierunku drzwi prowadzących do klatki schodowej. Zerknęłam na chłopców zza ramienia.
— Idziemy czy będziemy tak stać i nic nie mówić? Macie mi dużo do opowiedzenia — parsknęłam, uśmiechając się ciepło. — I Yamir, musisz poznać Frytka. Nivan, odwróciłbyś plakietkę na drzwiach? Wolę, żeby żaden nieproszony klient nie przerwał nam naszego spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz