3 paź 2018

Od Adama C.D Odette

    Przez większość wieczoru siedziałem przy barze razem z Odette, by nie siedziała tam sama. Zaczynałem nawet powoli myśleć, że zabranie jej do tego klubu, nie było najlepszym pomysłem mojego brata. Spójrzmy prawdzie oczy. Co ona mogłaby robić w towarzystwie nachlanych znajomych moich i Toma? Tam nawet kobiet nie było. Znaczy, były, ale żadne, które byłyby mi znajome, albo komuś z naszej paczki. Dziewczyna na początku wieczoru, próbowała się udzielać, lecz gdy zobaczyła, gdy interesują ich zupełnie inne rzeczy, niż ją. Dlatego przez resztę wieczoru rozmawialiśmy. Ja piłem, ona tylko trochę.
    Wlałem do gardła kolejny kieliszek wódki. Nie powinienem tyle pić. To był niezaprzeczalny fakt tego wieczoru. Zdecydowanie za dużo wypiłem i alkohol, który za moim pozwoleniem wdarł się w moje żyły, zaczął mieszać mi w myślach i zakłócać zdrowy rozsądek. Nie potrafiłem sam sobą kierować. To wypite procenty mną kontrolowały. Wiadomo, momentami miałem przebłyski trzeźwości, które próbowały mnie postawić do pionu, lecz alkohol nieustannie z nimi wygrywał, odbierając mi kontrolę nad własnym ciałem, myślami, celami i postanowieniami.
    Gdy wyciągałem ją na parkiet, byłem już dosyć dobrze nastukany. Na początku tańczyliśmy najzwyklej, najnormalniej jak się dało, lecz z każdą chwilą posuwałem się coraz dalej. Łapałem ją agresywnie za biodra, brutalnie ją do siebie przysuwałem i ani myślałem jej puszczać. Podobała mi się ta cała zaistniała sytuacja jak cholera, a z każdym momentem moje pożądanie wobec kobiety wzrastało i nie wyglądało wcale na to, żeby lada chwila uległo to zmianie. Alkohol kumulujący się w moim krwioobiegu, zaczynał coraz to bardziej dawać o sobie znać. Moje zachowanie zaczynało się powoli zmieniać. Robiłem się agresywny i strasznie władczy. Z resztą, jak za każdym razem, gdy wypiję za dużo procentów. I tak samo w tym wypadku z każdym wypitym kieliszkiem wzmaga się moja ochota na seks, W czasie, gdy normalnie funkcjonuję, za dnia, albo też w nocy, gdy nie mam styczności z wódką, whisky, czy innym napojem tego typu, takie zachowania mi się nie zdarzają. W przeciwieństwie do teraz. Moje ciało i hormony szalały. Chciałem posiąść dziewczynę, z którą teraz tańczyłem w każdy możliwy sposób. Ten moment nadszedł nagle i instynkty zostały same kierowane przez alkohol. Złapałem ją za rękę i zacząłem ciągnąć w stronę jednego z ciemniejszych zakamarków klubu.
     -  Idziemy dokądś? - spytała, a ja stanąłem na chwilę, by wyszeptać jej do ucha:
     -  Niedługo się dowiesz, skarbie.
    Dziewczyna przez pewien czas pozwalała się prowadzić, lecz w pewnym momencie zaufała intuicji i wyrwała dłoń z mojego uścisku, pytając głośno, aby przekrzyczeć muzykę:
     - Adam, dokąd mnie tak prowadzisz?
    Spojrzałem na nią przez ramię i ponownie złapałem za dłoń, przyciągając bliżej mnie. Po raz kolejny wyszeptałem jej do ucha ciche “zobaczysz”. Jednak ta ponownie hardo wyrwała się z mojego uścisku, o mały włos nie wpadając w moje ramiona. Parsknąłem cicho pod nosem.
     - Nie pójdę, dopóki nie powiesz mi, o co chodzi - powiedziała stanowczo, krzyżując ręce na piersi i śledząc moje ruchy uważnym, wręcz kocim spojrzeniem.
    Warknąłem w odpowiedzi pod nosem i robiąc się niecierpliwy, szarpnąłem dziewczynę za rękę, prędko wyciągając ją z tłumu. Znajdowaliśmy się tuż pod zapleczem. Nie myśląc zbyt wiele, przyparłem ją do ściany i nie czekając dłużej, wpiłem się brutalnie w jej usta. Wtedy Odette mi nie przerwała, stała lekko sparaliżowana, jakby nie wiedząc, jak się zachować. Dopiero gdy spróbowałem wsunąć jej ręce pod koszulkę, momentalnie wyrwała się z mojego uścisku, mocno uderzając mnie otwartą dłonią w twarz. Chwilę później już jej przed sobą nie widziałem. Jedynie dostrzegałem w tłumie jej sylwetkę, zmierzającą w kierunku wyjścia z lokalu. Dopiero teraz to wszystko do mnie dotarło. Jak zachowałem się w stosunku do mojej znajomej, koleżanki z pracy, pracownicy. Dzięki jej gwałtownemu ruchowi od razu otrzeźwiałem, a cały alkohol, który płynął w moich żyłach, tak jakby zniknął. Jakbym w ogóle tego wieczoru nie pił. Jak mogłem jej coś takiego zrobić?
    Złapałem się za głowę, by po chwili zsunąć dłoń na swój kark i go lekko potrzeć. Boże, jakim ja jestem frajerem. Przez to nagłe otrzeźwienie, zdenerwowany swoim zachowaniem, ruszyłem za dziewczyną. Nie chciałem kontynuować tego, co zdążyłem zacząć wcześniej. chciałem to wszystko naprawić. Sprawić, że nasza relacja wróci do normy, a my powoli będziemy zapominać o tym wydarzeniu i znowu będziemy dla siebie jak znajomi z pracy, przełożony i pracownica.
    Gdy zobaczyłem, jak dziewczyna znika za drzwiami wyjściowymi, przyspieszyłem kroku. Nie chciałem, by mi uciekła. Nie mogłem na to pozwolić. Musiałem przeprosić i jakoś jej to wynagrodzić. Już wiedziałem, gdzie mogę ją zabrać, by wybłagać od niej wybaczenie. Znaczy tak, zamierzałem błagać. Kobiety raczej nie wybaczają takich czynów. I mówię raczej, bo ostatnie kobiety, z jakimi miałem do czynienia, to te z mojej rodziny. Ostatnio nie skupiałem się na głębszych znajomościach z przedstawicielkami płci pięknej. Ostatnio, coś czuję, że za niedługo można zmienić to słowo na “kiedyś”.
    Wychodząc z budynku, od razu zauważyłem dziewczynę, która już skręcała w jedną z uliczek. Zacząłem biec, chcąc ją jak naszybciej dogonić i nie zgubić po drodze. Szybko ją dopadłem i złapałem delikatnie za ramię, odwracając ją w moją stronę. Dziewczyna spojrzała na mnie na samym początku przerażonym wzrokiem, lecz gdy chwilę później ogarnęła, że stoję przed nią ja, na jej twarzy pojawiło się niezrozumienie, a ona sama zrobiła jeden krok w tył.
     - Przepraszam - powiedziałem momentalnie, łapiąc ją za jedną rękę. - Za dużo wypiłem, jestem frajerem i przepraszam - wydukałem. Cały czas słychać było, że w moich żyłach płynie alkohol, lecz stałem prosto i ani na chwilę się nie zachwialem.


< Odi? Adette raz proszę >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz