27 paź 2018

Od Noah CD. Louise

               Po dwóch godzinach bieganiny wokół cholernie ekskluzywnych sklepów jubilerskich i próby znalezienia czegoś eleganckiego w cenie, która nie wymagałaby ode mnie nabrania mnóstwa kredytów i sprzedania całego dobytku zakończyły się pozytywnym skutkiem. 
Właśnie schowałem drobne, granatowe pudełeczko przewiązane kokardką do szafki i z dziwnym poczuciem spełnienia, rzuciłem na półkę świecący pustkami portfel. 
Tak, właśnie przepieprzyłem dwie wypłaty, ale tego nie żałuję, a wręcz przeciwnie. Niebywałe szczęście i narastająca ekscytacja rozpierały mnie od środka i sprawiały wrażenie nierealnego, cudownego snu. 
Z odmętów komody wyciągnąłem drobny, nieco pożółkły notes, w którym miałem w zwyczaju zapisywać emocje towarzyszące mi w różnych momentach życia. 
Mozolnie przewracałem kolejne kartki, napotykając się tym samym na wielką ilość smutku, która systematycznie była przelewana przeze mnie na papier. 
„Czuję, jak świat odwraca się ode mnie.” 
Zmrużyłem oczy i z furią wyrwałem zapisane kartki, po czym zgniotłem je w dosyć sporą kulkę i wrzuciłem do palącego się kominka. 
Teraz notes był pusty. 
Chwyciłem leżący pod ręką długopis i wydałem z siebie ciche westchnienie. 
„Czuję, jak świat wystawia mi swą pomocną dłoń. 
Losie, wielokrotnie mnie niszczyłeś, ale za każdym razem dawałeś mi takie ciężary, które byłem w stanie udźwignąć. 
Po cierpieniu zawsze przynosiłeś mi upragnione ukojenie, odbudowując mnie na nowo i tworząc ze mnie silniejszego człowieka. 
Pora przestać patrzeć za siebie i wreszcie zacząć dostrzegać szczęście, którego wcześniej nie byłem w stanie zauważyć, nawet gdy było na wyciągnięcie ręki. 
Tym razem, uświadomiony, rozpoczynam nowy rozdział w moim życiu. 
Rozdział, który pomoże mi odkryć siebie i drzemiącą we mnie radość.” 

Zamknąłem notes, a na moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech. 
Noah, czyżby na twoich ustach wymalowało się coś innego niż grymas? 
*** 
              Na stole pojawiło się proste, ale zawsze smaczne spaghetti oraz klarowne, bordowe wino nalane do wypolerowanych, lśniących kieliszków, od których pocierania rozbolały mnie dłonie. 
Pierwszy raz od kilku lat gotowałem dla kogoś. 
Miłe uczucie. 
*** 
                 Moje silne dłonie prostowały granatową muchę, która stanowiła idealną ozdobę do klasycznej, białej koszuli. 
Chciałem dzisiaj wyznać Louise to, co do niej czuję. 
To będzie dla mnie uroczysta chwila, która wymaga nienagannego stroju. 
Stanąłem przed lustrem i przygładziłem swoją rozwichrzoną grzywkę, chcąc tym samym doprowadzić ją do ładu, po czym z niepokojem spojrzałem na zegarek. 
Mam jeszcze kilka minut. 
Narzuciłem na siebie granatową marynarkę i schowałem do kieszeni drobne, eleganckie pudełeczko, które skrywało w sobie skromny upominek. 
*** 
                  Drzwi otworzyły się, a w ich progu stanęło moje szczęście. 
Wzrok rudowłosej błądził naprzemiennie po zastawionym stole i moim garniturze, w którym wyglądałem do złudzenia jak Aaron. 
Zapewne spodziewała się zwykłej pizzy i wspólnego siedzenia przed telewizorem. 
Nie, tym razem mam inne plany. 
— Cześć Noah. — wydusiła z siebie po dłuższej chwili i obdarzyła mnie szerokim uśmiechem, od którego wręcz promieniowało ciepło. 
— Hej, Lou. — wskazałem stół i razem z dziewczyną zajęliśmy miejsca na krzesłach i ze spokojem jedliśmy spaghetti, z którego przygotowaniem męczyłem się o wiele za długo. 
Skróćmy opis tego obiadu, czy pseudo - kolacji do minimum, a skupmy się na tym, co nastąpiło później. 
Po wypiciu kieliszka wina na rozluźnienie i krótkich, nieco komicznych rozmowach, wstaliśmy od stołu, a moje spojrzenie utknęło na dziewczynie. 
— Noah, muszę ci coś wyznać. — zaczęła niepewnie i poczyniła krok do przodu, zmniejszając odległość pomiędzy nami do minimum, po czym położyła dłoń na moim karku, wywołując tym samym delikatne drżenie, którego nie byłem w stanie opanować. — Kocham Cię i chciałabym, żebyś został… — czym prędzej położyłem jej palec na ustach, a moja druga dłoń mimowolnie powędrowała na twarz w geście załamania i konsternacji. 
No nie, Louise! Spieprzyłaś! 
— Jeszcze raz, od nowa. — zachichotałem cicho, mierząc ją rozbawionym spojrzeniem. 
— Że co? — była kompletnie zdezorientowana i z nieodgadnionym wyrazem twarzy próbowała pojąć, o co mi chodzi. 
— Wyjdź i wejdź jeszcze raz. — walczyłem z uśmieszkiem, który złośliwie cisnął mi się na usta. 
— Po co? 
— Nie dyskutuj, tylko to zrób i skróć moje męki. — zmrużyłem oczy i wydałem z siebie cichy chichot, patrząc, jak dziewczyna ponownie wchodzi do mojego domu i staje przede mną z zupełnym roztargnieniem wymalowanym na twarzy. 
— Hej, Lou. 
— Cześć Noah? 
— Louise, darzę cię wyjątkowym uczuciem i chciałbym, żebyś została moją drugą połówką, nieodłączną częścią mnie samego, której poszukiwałem przez całe swoje życie. — to moim, a nie jej obowiązkiem było zadanie tego pytania. Chciałem dać to rudowłosej jasno do zrozumienia. 
Dziewczyna zastygła w bezruchu, a ja wyjąłem granatowe pudełeczko skrywające naszyjnik z grawerem, w który przelałem moją miłość do niej. 


Louise?

2 komentarze: