15 paź 2018

Od Logana do Amy

          Siedziałem na kanapie, z Daisy na kolanach. Suczka uwielbiała oglądać ze mną powtórki durnych seriali. Była godzina ósma rano, sobota. Wstałem z kanapy, otworzyłem okno a następnie skierowałem się do kuchni. Daisy podreptała za mną i zabrała się do opróżniania miski. Kiedy otworzyłem lodówkę, zadzwonił mój telefon.
          - Halo? Co jest szefie? - Powiedziałem, wyciągając z lodówki ser oraz szynkę i kładąc wszystko na blacie, jednocześnie sięgając do szafki po chleb.
          - Logan, dobrze że odebrałeś, bałem się, że śpisz po nocnej zmianie - Pablo zawsze się zamartwiał, wywróciłem oczami - Dobra, przechodzę do rzeczy. Harry zachorował i nie mamy barmana, mógłbyś przyjść? Żaden z chłopaków nie może!
          - Nie może, albo po prostu są skacowani po wczoraj - szepnąłem sam do siebie, odrywając telefon od ucha - Nie ma problemu Pablo, będę za pół godziny.
          - Dziękuję, naprawdę dziękuję Logan. Ratujesz mi dupę. Do zobaczenia - Pablo rozłączył się zanim zdążyłem się pożegnać. Rzuciłem telefon na szafkę.
          - Oczywiście, nie marzę o niczym innym niż o kolejnej zmianie w barze, bo dwóch godzinach snu. - mruknąłem sam do siebie, a Daisy tylko patrzyła na mnie, siedząc na dywanie w salonie.
          Zjadłem kanapkę, po czym poszedłem szybko wziąć prysznic. Wykąpany, ubrałem się w strój pracownika, na co składała się biała koszulka, oraz czarne spodnie. Wychodząc z domu, zarzuciłem na siebie jeszcze tylko kurtkę i pogłaskałem Daisy.
 ----------------------------------
          Siedziałem już piątą godzinę za barem, patrząc jak młodzież z Avenley próbuje kupić alkohol. Uśmiechnąłem się pod nosem i pokręciłem głową, czyszcząc jedną z szklanek z kurzu, co robiłem zawsze, gdy mi się nudziło. Po chwili wyjąłem wodę i upiłem kilka łyków. Sobota po południu zawsze była mega nudnym czasem w pracy. Pół godziny potem, mogłem wyjść do domu.
          Idąc miastem, zdałem sobie sprawę, że w domu nie ma prawie nic do jedzenia, więc wszedłem do pierwszego lepszego sklepu, zabrałem koszyk i rozpocząłem polowanie. Wpakowałem do koszyka najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy już zapłaciłem, i po raz kolejny młoda sprzedawczyni próbowała mnie poderwać, wyszedłem z sklepu.
          Oczywiście, wpadłem na kogoś, jednak szybko złapałem dziewczynę i pomogłem stanąć na nogach.
          - Uważaj gdzie stajesz - Mruknąłem, po czym szybko zebrałem to co mi upadło - Wszystko okej? - Zapytałem tylko z grzeczności, ale marzyłem o odejściu jak najszybciej do domu.
[Amy?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz