29 paź 2018

Od Noah CD. Louise


                  Wszyscy zawsze powtarzali, że można znaleźć szczęście w drugim człowieku, jednak gdy napotykałem na ulicach kolejne skrzywione od grymasu twarze, od których wręcz promieniował namacalny smutek, zwątpiłem i stałem się taki, jak reszta.
Matka mówiła - uwierz w siebie, nie pozwól się zniszczyć.
A ja złamałem jej zakaz, wybierając najłatwiejszą w życiu drogę, rezygnując tym samym z poszukiwania swojego szczęścia.
I któż by uwierzył, że ono samo przyszło do mnie, jakby tego było mało - w najmniej odpowiednim momencie - kiedy paliłem kolejnego z rzędu papierosa, pobrudzony smarem z naprawianego wcześniej samochodu.
Rudowłosa, wygadana dziewczyna, która nie bała się odpyskować największemu dupkowi w okolicy, przed którym [jak się niedawno dowiedziałem], matki przestrzegały swe dzieci.
Pokochała mnie takiego, jakim jestem.
Nie patrzyła na to, że mam marną pracę, z jeszcze bardziej marnym zarobkiem.
Że żyję w cieniu lepszego od siebie brata.
Że jestem uzależniony od papierosów, których nienawidzi.
Że nie potrafię powiedzieć niczego miłego i tylko pluję zgryźliwością.
Że byłem wrakiem bez jakichkolwiek ambicji.
Byłem.
Podjęła trud pokochania takiej osoby jak ja, a przecież mogła wybierać w milionach innych mężczyzn, którzy lepiej radzą sobie w życiu, ale wybrała mnie.
Nie Aarona.
Mnie.
Noah Brown.
*
— Wiem, że jesteś jedyny. Na całym świecie. Nikt nie będzie taki, jak Noah Brown. Kocham cię.
Najcudowniejsze słowa, które usłyszałem w swoim życiu, wywołały u mnie reakcję, jakiej się po sobie zupełnie nie spodziewałem.
Moja twarz mimowolnie drgnęła do przodu, łącząc nasze usta w cudownym pocałunku, który był wstępem do nowego rozdziału w moim pokręconym życiu.
Czym prędzej ułożyłem dłonie na talii dziewczyny i swoim ciałem pchnąłem ją delikatnie na ścianę, pogłębiając pocałunek.
Zatracałem się w przyjemnym dreszczu, który przeszywał moje ciało do momentu, w którym poczułem silną woń męskich perfum, a do moich uszu dotarł niski, nieco ochrypły głos.
— Cholera, fatalne wyczucie chwili.
Oderwałem usta od szyi rudowłosej i obróciłem głowę w kierunku źródła dźwięku.
Aaron?
Po cholerę się tu pojawiłeś i zniszczyłeś jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu?
I jakim cudem otworzyłeś drzwi?
Ach tak, zapomniałem ich zamknąć.
— Przyszedłeś w najgorszym możliwym momencie, ale skoro już przywlokłeś tutaj swoje cztery litery, to się rozgość.

Louise?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz