13 paź 2018

Vincent Marcel Edwards

Na zdjęciu: Neels Visser
Motto: Pokora jest ważna. Zwłaszcza, gdy ktoś ciągle się myli. Ale kiedy masz rację, niedobrze jest wątpić w siebie.
Słowa może nie najlepszego autorytetu moralnego - Dr House (bohatera serialu o tej samej nazwie), jednak tak czysto stricte Marcel zawsze zgadzał się z nimi i osobiście nigdy nie wątpił w siebie, swoją rację i siłę.
Imię: Nadane przez matkę, która jako niewyobrażalnie przesądna kobieta, musiała oczywiście zwracać uwagę czy znaczenie imienia każdego z jej dzieci zgadza się z jej przeczuciem oraz pierwszym wrażeniem na widok tegoż to dziecka. Marcel oznacza mniej więcej "mały wojownik", co tłumaczyłby fakt, że jako nowo narodzonemu dziecku, nie dawano mu zbyt wielkich szans na przeżycie. Co jednak zabawne jego imię w papierach dzięki dziadkowi brzmi nieco inaczej niż powinno i tak z Marcela zrobił się Vincent Marcel.
Nazwisko: Oryginalnie brzmiało ono inaczej, jednak po wielu perypetiach życiowych i uczuciowych jego matki, kobieta i jej ówcześnie pięcioletni syn przyjęli nazwisko ojczyma Valentine'a, drugiego męża jego matki, czyli Edwards. Był on zawsze dobry dla Marcela i w jego ogólnym przekonaniu to jest jego ojciec.
Wiek: Dumne 23 lata, przez które zdążył już przeżyć parę rzeczy, na które inni czekają jeszcze czasem nawet dwie dekady.
Data urodzenia: Prawdopodobnie gdyby nie to, że to dzień jego urodzin, nienawidziłby go, jak każdego dnia jesiennej słoty. Niestety on do takich najczęściej należy. 13 listopada.
Płeć: Mężczyzna
Miejsce zamieszkania: W dniu, kiedy postanowił wyprowadzić się z domu swoich rodziców, dokładnie przemyślał, jakie mieszkanie wybrać. Po odejściu matki Lillie wrócił do ich na kilka miesięcy, jednak szybko zrozumiał, jak ogromny błąd popełnił.
Znalazł małe, jednak całkowicie wystarczające mu mieszkanko, na które było go bez problemu stać. Znajduje się ono w klimatycznej, starej kamienicy, której ciemne cegły zostały kiedyś pomalowane na biały kolor, jednak straciły już ten blask świeżości. Osmoliły je spaliny, dymy, pogoda im wcale nie pomogła, zresztą już sporą jej część pokrywa wiecznie zielony bluszcz.
Za to samo mieszkanie wydaje się delikatnie odstawać od tego wizerunku budynku. Większość piętra jest jednym łączonym pomieszczeniem, które łączy w sobie funkcje przedpokoju, kuchni oraz salonu. Trzy pozostałe pomieszczenia to łazienka z toaletą oraz dwie sypialnie. Po samym wejściu do mieszkania wita nas z jednej strony szafa na ubrania, wmurowana w ścianę, z drugiej strony ścianka półek, w których znajduje się właściwie wszystko. Samo pomieszczenia oddzielone jest od kuchni niską ścianką, nad którą znajduje się szyba. Tak więc skręcamy w prawo, aby obejść "ścianę" i znaleźć się w niewielkiej kuchni. Tam meble kuchenne zostały ustawione w literę L zaczynając od prawej strony od wejścia. Za to przy szybie oddzielającą ją od pokoju znalazł się mały blat, na którym najczęściej ustawione są doniczki z ziołami. Odwracamy się i przed nami znajduje się salon, który podobnie jak dwa poprzednie "pomieszczenia" utrzymane są w jasnych barwach - z białymi ścianami i jasno brązowymi panelami. Centralnie naprzeciwko nas, tuż za wyjściem z kuchni, znajduje się niewielki, ciemno brązowy stolik, z trzema wygodnymi, szarymi krzesłami, który spełnia rolę jadalni oraz bardzo często biura Vinca. Za nim, na przeciwległej ścianie od wyjścia z kuchni, znajdują się drzwi do sypialni Marcela. Zaraz obok nich znajduje się ozdobne lustro, a pod nim czarnym, zamykany barek, również z lustrem. Dalej stoi przysunięta do ścinany szara sofa wraz z jasno szarym dywanem oraz szklanym stolikiem na drewnianych nogach, naprzeciwko ustawione są media - telewizor, kino domowe. Nad nią wiszą artystyczne fotografie, umieszczone na białym tle. Za tym małym salonikiem znajdują się dwie pary drzwi. Pierwsze to wejście do pokoju Lillie, drugie do niewielkiej łazienki. Ona za to wyłożona jest całkowicie białymi płytkami. Na lewo od wejścia znajdują się również białe pralka, a dalej wanna. Za to naprzeciwko wejścia przyczepiona jest drewniana szafka z ustawioną na nią umywalką w kolorze szarości nad którą nawieszone jest lustro z czarnym obramowaniem.
Sypialnia Vinca ani trochę nie odbiega od ogólnego stylu mieszkania. Ona również utrzymana jest w jasnych kolorach, tym razem z lodowymi ścianami, jak również bardzo jasnymi, drewnianymi meblami. Na prawo od wejścia, na tej samej ścianie znajduje się bardzo dużych rozmiarów łóżko, które stanowi centrum tego pokoju. W jego przypadku dosłownie sypialnia. Oprócz łóżka możemy tam znaleźć szafę, która zajmuje prawie całą ścianę, całą komodę z otwartymi szafkami, naprzeciwko łóżka, które wypełnione są książkami. Na niej stoi telewizor, którego jednak Vinc bardzo rzadko używa. Obok niej, a naprzeciwko wejścia znajduje się spory i niewiarygodnie wygodny fotel z niewielkim, ale za to wysokim stoliczkiem obok, gdzie Marcel również przepada pracować, kiedy potrzebuje wyciszenia, a w salonie panuje chaos spowodowany przez jego córką i jej małe, ale za to hałaśliwe koleżanki.
Orientacja: Cóż wiedząc, że ma on za sobą kilka nieudanych związków z kobietami, a owocem jednego z nich jest jego córka, to można wysnuć wniosek, że jest heteroseksualny.
Praca: Zawsze miał smykałkę do informatycznych rzeczy, a praca w domu pociągała go w związku z jego samotnym rodzicielstwem. Został więc programistą, choć w wolnym czasie zajmuje się również grafiką komputerową.
Charakter: Vincent, nasz drogi Vincent. Jeśli trzeba by go było opisać jednym słowem, prawdopodobnie większość ludzi, którzy go kiedykolwiek spotkali, poznali, określiłoby go jako anioła. Sąsiedzi znają go jako tego młodego ojca z bardzo gadatliwą córeczką, który zawsze wysłuchuje z zainteresowaniem jej opowieści i zawsze pierwszy mówi każdemu "dzień dobry", starsza kobieta w pobliskiej piekarni jako lekko zaspanego mężczyznę, który codziennie o tej samej godzinie przychodzi po świeże pieczywo, wychowawczyni w przedszkolu Lillie jako sumiennego ojca, który stara się przekazać wszystko, czego dobrego nauczył się w życiu, ludzie w pracy jako jedyną osobę, która nigdy nie spóźnia się z projektem. W każdym razie cichy, lekko uśmiechnięty, wiecznie oglądający się za małą blondyneczką, próbując za nią nadążyć.
Pierwszą, główną płaszczyzną jego życia jest rodzicielstwo. Tutaj Marcel jest niczym pluszowy miś, milutki do przytulania. Troskliwy, opiekuńczy, dobry, kocha swoją córkę nad życie, nigdy nie uważał jej za błąd młodości, raczej za przedwczesny dar. Stara się tę sytuację udźwignąć najlepiej jak tylko potrafi, a przez to czasem staje się aż nadto radykalny. Oznacza to, że potrafi nagle w ułamku sekundy stać się czujnym, uważnym na wszystko psem obronnym, który zagryzie i rozerwie na strzępy każde zbliżające się do Lillie niebezpieczeństwo. Próbuje to jakoś opanować, myśleć rozsądnie, jednak głębokie uczucie do tej małej istotki czasem jakby mieszało mu zmysły i zamazywały rzeczywisty obraz. Nie uważa jednak tego za coś bardzo złego, wie że jeszcze wiele przed nim, a jego córka jest i zawsze będzie dla niego dumą.
Druga płaszczyzna to życie towarzyskie, które tak naprawdę obrzydliwie ograniczył już cztery lata temu. Nie imprezuje, nie wychodzi i nie znika na kilka dni, jak potrafił to robić w "młodości", chociaż tak naprawdę nadal jest bardzo młody, jednak zdaje już sobie sprawę z konsekwencji pewnych swoich zachowań. Zdaje sobie również sprawę z prawdopodobnego wpływu tych konsekwencji na jego Lillie. Pracuje i jest profesjonalistą. Sumienny, samokrytyczny perfekcjonista, który musi mieć wszystko pod kontrolą, pomimo że bywa przez to bardzo zestresowany. Oczytany oraz inteligentny, otwarty na współpracę z odpowiedzialnymi i pracowitymi osobami, pomocny. Jego niezwykła pogoda ducha rozluźnia atmosferę, powoduje, że ludzie czują się obok niego swobodnie, naturalnie, jakby znali się całe życie. W parze z pogodą ducha idzie u niego spokój. Można wręcz powiedzieć, że jest najspokojniejszym człowiekiem na świecie... jeśli oczywiście chce. Sam uważa, że czasami trzeba być żywym, może trochę wrednym i głośnym, byle być motywującym i konsekwentnym. Konsekwencja i surowość to podstawa jego życia, sam jej nie lubił, jednak widzi jak bardzo go wykształciły w ten, a nie inny sposób. Uważa, że to właśnie dzięki tym wartościom był w stanie wyjść ze swojej wcześniejszej sytuacji i podjąć odpowiedzialność rodzicielstwa. Nie ma za to w nim ogromnej pokory, jedynie tyle, aby wiedzieć gdzie leży granica jego racji, której powinien bronić. W końcu bycie konformistą jest głupotą, a on bynajmniej za głupiego się nie uważa.
Podobno powinna istnieć u niego również płaszczyzna uczuciowa, do której zaliczają się związki i takie tam romantyczne rzeczy, które powodują, że nagle typowa, przeciętna osoba zaczyna widzieć świat przez różowe okulary miłości. Niestety lub stety dla niego on się raczej w taki rzeczy już nie bawi. Ma dosyć kobiet, które dramatycznie się załamują na widok czterolatki u jego boku i nagle stwierdzają, że ich związek nie ma sensu i powinni się rozstać. Ma dosyć wyzywania ich w myślach i zastanawiania się jak ten świat ma przetrwać skoro to ma być podłoże przedłużenia populacji. Stara więc dokładnie wyczuć sytuację, uświadomić kobietę, że tak, że on naprawdę ma córkę i nie, nie zamierza oddać jej do adopcji lub ogólnie rzecz biorąc poświęcić dla jakieś bździągwy, która myśli, że jej pępkiem świata, a co najmniej powinna być centrum jego życia, ponieważ... nie jest. Co dodatkowo, nigdy nim nie będzie. Powinna więc porzucić plan zastąpienia Lillie na tym miejscu i może pomyśleć nad jakimś ludzkim gestem, na przykład wsparciu Vincenta, ale właściwie, to po co? Bo to przecież wcale nie jest tak, że takim zachowaniem łamią serce poczciwemu chłopakowi, który jest nadzwyczaj lojalny. On wcale nie oddaje im całkowicie swojego serca i nie poświęca siebie dla nich, spalając się niczym świeca, aby dać światło innym. Prawda? No niestety nie...
Jest również pewna strona Vinca, która została starannie zamknięta na klucz, zabezpieczona, żeby nigdy nie mogła powrócić, jednak często to zabezpieczenie się nie sprawdza. Ta część jego umysłu to nie tylko on przed urodzeniem Lillie, czyli nieodpowiedzialny gówniarz, krnąbrny uciech życia, lecz ktoś równie niebezpieczny, co młodzieńczo szalony. Namiętny do szaleństwa co pociągałoby niejedną kobietę, pełen siły, witalności i pewnego rodzaju kontroli, która pobudza zmysły, jednak u niego podążała za tym niestabilność emocjonalna. Potrafił mieć niewyobrażalnie huśtawki nastrojów, które bywały niebezpieczne nie tylko dla niego samego, ale również dla otoczenia. Potrafił w przypływie emocji przechodzić do radykalnych czynów, płakać, śmiać się, a po chwili ciskać rzeczami w ściany lub po prostu w innych ludzi. Czy ten potwór czasem się uwalnia? Ciężko powiedzieć. Czasem sam Vincent czuje ją krew się w nim gotuje i wtedy potrafi się opamiętać, czasem potrzebuje więcej czasu, wyjścia na powietrze. Zdaje sobie sprawę, że takie coś w nim siedzi, jednak wie również, że samodzielnie nie jest w stanie sobie z tym poradzić. A nie ma nikogo u swojego boku, kto by mu w tym pomógł.
Hobby: Oprócz tego co związane jest z jego pracą, czyli programowaniem, ogólnie informatyką czy grafiką, które są jego największymi pasjami, ma szeroki zakres zainteresowań. Po pierwsze i najważniejsze kocha gotować oraz piec, czym zaraził również swoją córkę. Poza tym uwielbia literaturę, naukę gry na coraz to ciekawszych instrumentach. Jego można nazwać największym i najbardziej czasochłonnym hobby jest... rodzicielstwo, ponieważ szczerze to uwielbia.
Aparycja:
- wzrost: 183 cm, czyli przeciętny wzrost mężczyzn, pozwalający czuć mu się komfortowo, bez obawy, że kobieta, która mu się podoba, będzie od niego wyższa.
- waga: 70 kg
- opis wyglądu: Vinc to wysoki młody mężczyzna, który przy swoim wzroście i szczupłej budowie ciała wygląda na ledwo co dorośniętego szczupaczka. To bardzo mylna opinia, ponieważ sylwetka Marcela przy tym jest wyhartowana przez różne prace, które podejmował w życiu, choć spowodowało to również bycie przez niego bardzo żylastym, co najprościej można zauważyć patrząc na jego dłonie. Powagi i szacunku względem jego osoby nadaje postawa, którą zazwyczaj przyjmuje. Z daleka bije od niego siła, panowanie nad sytuacją, spokój i pewien rodzaj opiekuńczości, który może zrozumieć tylko drugi ojciec. Jednakże świeżego młodzieńczego powiewu nadają mu przede wszystkim włosy. Blond, czasem - w zależności od pory roku - ciemny blond żywioł, który potrafi być nieujarzmiony i niemalże żyć własnym życiem. Nieco krótsze po bokach, wyglądają jakby były rozwichrzone przez wiatr, a taki właśnie efekt powoduje ustawiczne przeczesywanie ich dłonią przez Vincenta. Poza tym jego intensywne, błękitno-lodowe spojrzenie szybko zapewnia drugą osobę, że na pierwszą lepszą niedojdę życiową nie trafili. Podobno oczy są zwierciadłem duszy, no przynajmniej w przypadku Marcela. Widać w nich dosłownie każdy odcień jego duszy. Ma poza tym dziwny nawyk nie łamania kontaktu wzrokowego z osobą do niego mówiącą na tyle, na ile to możliwe. Marszczy brwi, delikatnie skubie usta i wpija w daną osobę wzrok, nie raz nawet przytłaczając czy onieśmielając ją intensywnością spojrzenia. Resztę efektu zapewniają pełne morelowe usta, silna, powiedzmy konstruktywna szczęka oraz delikatny zarost, lecz nigdy nie broda, ponieważ Vinc obawia się, że byłaby ruda, a to nie za bardzo podobałoby mu się w jego wyglądzie. Warto również wspomnieć, że zawsze nosi on jakiegoś rodzaju biżuterię. Najczęściej jest to łańcuszek z krzyżykiem lub zawieszonym na nim sygnecie, jeśli nie ma go aktualnie założonego na palcu. Każdy za to z tych sygnetów (pierścieni) symbolizuje jedną osobę i opiekę nad nią, pamięć. Z tego powodu jednego z nich nigdy nie zdejmuje, który nosi w miejscu obrączki, a ukryta za nim jest właśnie Lillie.
Jeśli za to chodzi o styl ubierania się, to jest on zwyczajny, nieco modny jak na każdego młodego mężczyznę przystało. Nie boi się założyć rozprutych jeansów, nie boi się założyć czegoś ekstrawaganckiego, a mimo to zna umiar. Wie kiedy powinien ubrać się normalnie, przeciętnie bez udziwnień, wie kiedy ma być elegancki, a kiedy może pozwolić sobie na joggery i koszulkę. Poza tym na hopla na punkcie dwóch części garderoby. Po pierwsze są to płaszcze, które uwielbia i których ma dosyć pokaźną kolekcję, a drugie to koszule i wcale nie mowa tutaj o tych typowo eleganckich.
- pozostałe informacje: Vincent nigdy nie miał świra na punkcie tatuaży, a samą modę na nie uważał za głupią i nieodpowiedzialną, ponieważ ludzie nie przewidywali jej konsekwencji. Sam posiada kilka tatuażów, jednak mają one dla niego ogromne znaczenie, które do końca jego życia nie ulegnie zmianie, w przeciwieństwie do mody. Pierwszy jaki zrobił to dwie skrzyżowane róże na boku przedramienia jego prawej ręki tuż nad nadgarstkiem - oznacza jego dwie starsze siostry. Drugi to napis w języku mandaryńskim, oznaczający tyle co "mamo" i znajduje się na jego plecach, pomiędzy łopatkami. Następne to kolejno: dwie jaskółki, każda nad jednym biodrem oznaczające wolność i otwartość umysłu; napis na żebrach z lewej strony - meadow (łąka), który nie ma sensu dla ludzi, a tak naprawdę jest zlepkiem pierwszych liter imion członków jego rodziny; imię córki na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka; biały napis "Never forget" na wewnętrznej stronie prawego bicepsa, co jest mało widoczne, ale w zamierzeniu takie miało być, aby nie zapomniał o tym kto jak go w życiu potraktował i dlaczego tak, a nie inaczej potoczyło się jego życie. Najnowszy tatuaży - usytuowany nad napisem "meadow" - to data śmierci jednej z najważniejszych i najbardziej wpływowych osób w jego życiu - jego dziadka, a ojca jego matki.
- głos: Walking On Cars - niski, głęboki głos pełen spokoju a zarazem dziwnej siły, zdecydowania. Można mieć wrażenie, że jest on trochę zachrypnięty, ponieważ jego głos potrafi się nieco łamać na końcu zdania, szczególnie jeśli jest zły.
Historia: Vincent urodził się poza Avenley, właściwie całkiem daleko, na prowincji, gdzie jego matka znalazła "miłość swojego życia" a jego ojca. Jednak po dosyć wolnym opamiętaniu się, czyli mniej więcej po trzech latach od narodzin syna odeszła od męża i wróciła w rodzinne strony, czyli właśnie do tego miasta. Tutaj mieszkali jej rodzice, a wkrótce już tylko jej ojciec. Tutaj poznała swojego drugiego męża i ojca swojej pozostałej dwójki dzieci. Za to Vinc praktycznie wychowany w tym mieście sam znalazł tutaj "miłość" popełniając błędy matki, tylko on został z jednym dzieckiem, a nie trójką. Historia kołem się toczy, prawda? Sam nigdy nie pomyślał o wyjeździe stąd, za dużo dobrych wspomnień oraz osób, które potrafią go wspierać.
Rodzina: Jego rodzina jest nieco skomplikowanym tworem. Może i to ze względu na perypetie życiowe oraz uczuciowe jego matki, jednak nigdy nie miał do niej o to większych pretensji. Dla niego. jego rodzina wygląda następująco:
- mama Emily, czyli właściwie tak po cichu to najważniejsza kobieta w jego życiu, zaraz po córce. Problem polega tylko na tym, że przez wiele lat nieporozumień i wypominania sobie nawzajem takich samych błędów, stracili jakoś wspólny język. Aktualnie to siebie akceptują, tolerują i tyle.
- ojczym Will, czyli mężczyzna, który tanecznym krokiem wszedł do jego życia, szybko zdobył serce jeszcze wtedy małego chłopca i nigdy z niego nie uciekł. Opoka całej rodziny, jednak przede wszystkim Vincenta, który ufa mu niemalże bezgranicznie.
- dwie starsze siostry Allison i Olivia, czyli wiecznie go niańczące dwie upierdliwe kobieciska, które mają już własnych narzeczonych, a za hobby znalazły sobie opiekę nad Lillie. Na szczęście mała spryciula już wybiła im to z głowy.
- dwóch braci Micah oraz Daniel, czyli dwaj gówniarze, którzy nigdy nie przeszkadzali Vincentowi, jednak nieco większą, poważniejszą relację nawiązał tylko z młodszym z dwójki - z Danielem, który traktuje go jak swojego pełnego brata.
- oraz najważniejsza, jednak już zmarła osoba - dziadek Henry, który upodobał sobie Vincenta na ulubionego wnuka, ponieważ jak zawsze twierdził, bardzo przypomina mu jego samego, kiedy był młody.
Partner: Kilka było, jedna nawet na poważnie, jednak jak widać po jego samodzielnym wychowywaniu córki, to aktualnie nikogo nie ma, wiele kobiet rezygnuje, a on sam jak twierdzi ma już kobietę w swoim życiu (Lillie) i innej na siłę szukać nie będzie.
Potomstwo: A więc dokładnie... może jednak nie tak dokładnie, ale około czterech lat temu przyszła na świat jego córeczka Lillie. Mała słodka istotka, która powinna przerazić ówcześnie dziewiętnastoletniego chłopaka, który właściwie sam nadal był dzieckiem, tylko że pełnoletnim. Matka Lillie zniknęła kilka dni po porodzie zostawiając "miłość swojego życia" wraz ze swoją córką samotnie, aby jakoś udźwignął sytuację lub poległ razem z noworodkiem. Marcel z pomocą ojca, który ukrywał swoje zainteresowanie wnuczką przed żoną, wyszedł na prostą, okazał się dobrym ojcem no i został sam z tym ślicznym aniołkiem o blond włosach i niebieskich oczkach.
Ciekawostki:
- Jest leworęczny, dzięki temu, że jego dziadek, ważna osoba w jego życiu, był oburzony choćby pomysłem próby przestawiania go na osobę praworęczną. Uważał to za ciemnotę umysłu.
- Vincent nie zawsze był dobrym aniołkiem, który potrafi się zająć córką. Przed jej narodzinami przebierał w szybkich związkach, ogólnie kobietach, nie miał oporu przed zabawą oraz używkami. Jednak jak widać diametralnie się zmienił.
- Kiedyś chodził na treningi bokserskie, aby móc się obronić, nie przegrać bójki w klubie, a aktualnie boksuje tylko kiedy musi nad czymś bardzo pomyśleć i potrzebuje się na tym ogromnie skupić.
- Skończył kurs na ratownika wodnego, jednak bardzo mu się to w życiu nie przydało, chociaż kto wie.
- Bardzo często kiedy nie widzi wyjścia z sytuacji, idzie na grób dziadka i mówi do niego, tak jak to robił, kiedy on jeszcze żył, tylko teraz nie odpowie Marcelowi. Była to jedyna osoba w jego życiu poza ojczymem, która nigdy w niego nie zwątpiła.
- Z Willem (ojczymem) łączy ich bardzo silna, bliska relacja, mimo że ma dwóch synów z matką Vinca. Zawsze starał się nawiązać z nim kontakt i to zapoczątkowało więź, której pozostali członkowie rodziny nie do końca rozumieją.
- Z matką łączy go za to bardzo dziwna więź. Mogłoby się wydawać, że powinni być blisko ze względu na brak ojca Vincenta, jednak nie jest tak. Darzą siebie szacunkiem, a to zawsze dla Marcela było za mało, stąd też pojawił się jego drugi tatuaż.
- Po zniknięciu matki Lillie nie ma od niej żadnego znaku życia i tak naprawdę nigdy na niego nie czekał. Ma nadzieję, że nigdy więcej nie pokaże się na progu jego mieszkania.
- Najbardziej "zżyty" jest ze swoimi siostrami jednak nigdy nikogo nie faworyzował, najzwyczajniej tak wyszło.
- Nienawidzi ludzie przeklinających czy robiących nieodpowiednie komentarze w towarzystwie jego córki. Niemalże natychmiastowo zrywa z nimi kontakt.
- W dzieciństwie chciał zostać lekarzem, stąd u niego całkiem pokaźna wiedza medyczna zbierana do 18 roku życia. Później było już nieco inaczej, nastąpił zwrot akcji i poszedł na łatwiznę, jak twierdzi. Jednak mimo to kocha swoją pracę.
- Od dnia, kiedy urodziła się Lillie, Vinc jest wolny od wszelkich używek, oprócz kawy. Rzucił palenie, na substancje "wystrzałowe" nawet nie patrzy, został praktycznie abstynentem. Pije tylko na uroczystościach wznosząc toast.
Inne zdjęcia: --
Zwierzęta: Mała raz dostała uczulenia od kota sąsiadki, więc żadnego zwierzęcia w domu nie będzie i tyle. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Pojazd: Samochód, jak to zwykł mówić Vinc, do wszystkiego. Dacia Duster. Kiedyś jeździł również na motocyklu, jednak po niemalże spowodowania wypadku, ograniczył jazdę, aby w końcu ją całkowicie rzucić, uważając ją za nieużytkową. Mimo to nie miał serca sprzedać prezentu od ojczyma na osiemnastkę. Tak oto jego Yamaha R1 nadal czeka w garażu na dzień powrotu.
Kontakt: anne.harondale@gmail.com

1 komentarz: