8 paź 2018

Od Idy C.D Daniel

    Stanęłam w miejscu, nie wiedząc co powiedzieć. Oczy Daniela, wpatrujące się  we mnie ze smutkiem i ledwo zauważalną tęsknotą, obudziło we mnie wszelkie obawy. Może myślał, że chcę go zostawić? Albo co gorsza, odejść do jego najlepszego przyjaciela? Czy może też te wszystkie zdarzenia sprzed kilku dni odbiły wyraźne piętno na jego psychice? Nie wiem. Opcji było tak dużo, a ja nie wiedząc, na którą się zdecydować, uwzględniałam wszystkie.
    Kiedy oderwałam wzrok od jego przykrego spojrzenia i chciałam złapać za jego ramiona, by następnie przyciągnąć go do siebie i schować się w cieniu mężczyzny, tego już obok mnie nie było. Ostatni raz musnął moje ramię dłonią i odszedł, kierując się w stronę schodów. Wodziłam za nim wzrokiem, dopóki nie zniknął mi z pola widzenia. Westchnęłam cicho i już chciałam obrać kierunek w stronę schodów, gdy to zatrzymał mnie głęboki głos Carlo.
     - Zostaliśmy sami - stwierdził i nim się spostrzegłam, ten stał już za mną i parzył moją szyję swoim gorącym oddechem. Odruchowo się odwróciłam do niego przodem, przy okazji robiąc dwa kroki do tyłu.
     - Zachowajmy może bezpieczną odległość - zaproponowałam, starając się nie denerwować zbytnio w jego obecności. Najbardziej w jego osobie drażniłą mnie pewność siebie. Cholernie mnie nią potrafił onieśmielić.
    On jednak nie przystał na moją propozycję i jakby na złość, zrobił krok w moją stronę. O jeden krok za dużo.
     - Czemu? Boisz się, że stracisz kontrolę? Wiem, że kobiety na mnie lecą, ale że aż tak? - zaśmiał się, na co ja parsknęłam mu w twarz, odpowiadając zgryźliwie. Przez te ostatnie wydarzenia stałam się bardziej zgryźliwą i niespokojną osobą niż zwykle.
     - Nie bądź taki do przodu może, co? Bo jeszcze po drodze gdzieś stracisz swoją męskość. Widocznie, mózg już zgubiłeś - uśmiechnęłam się do niego wrednie i nie czekając na jego odpowiedź, ruszyłam szybko w kierunku schodów. Żwawo wbiegłam po schodach na pierwsze piętro i odnalazłam drzwi do sypialni mężczyzny. Złapałam za klamkę i powoli za nią pociągnęłam, wchodząc do środka. Pierwsze co zauważyłam, to Daniela rwącego wiadomość koperty na dwie części. Chwilę później schował twarz w dłoniach, był widocznie załamany. Serce mi pękało na ten widok. Nie potrafiłam na niego patrzeć w tym stanie. To było trudne. Nasza sytuacja była trudna, może nawet aż za bardzo.
    Zamknęłam cicho za sobą drzwi i powoli podeszłam do mężczyzny, powoli obejmując go od tyłu i przytulając się do jego pleców. Ciepło jego ciała zaspokajało moje wszystkie zmysły. Mówiło wręcz, że jest dobrze, jakby nie było wokół nas żadnego zła, które przecież od początków chodzi po tym świecie. Najgorsze jednak był mój mózg, który cały czas mi uświadamiał w jak bardzo czarnej dupie jesteśmy.
    Chwilę później przeniosłam się na miejsce obok niego, nie wypuszczając go ze swojego uścisku. Powoli zaczęłam głaskać jego spięte plecy i szeptać mu do ucha ciche “shh”. Nie mówiłam niczego w stylu “będzie dobrze”. Przecież nigdy nie wiadomo, jak będzie. Szczególnie jeśli chodzi o sytuacji, w jakiej oboje się znaleźliśmy. To jest cholernie trudny orzech do zgryzienia.
     - Może nie pójdziemy na policję… - zaproponowałam cicho, a w mojej głowie powoli zaczął się tworzyć nowy, niekoniecznie wesoły, ale i skuteczny plan.
     - Nie pójdziemy? - Podniósł na mnie swój zmęczony wzrok. - Mamy to zostawić i żyć w spokoju?
     - Nie o to mi chodzi… Da się to inaczej załatwić. Jedyne na co lecą bardziej niż na nas, to na kasę. Może udałoby mi się coś od ojca załatwić - powiedziałam, siląc się na delikatny uśmiech. To było bardzo wątpliwe, że ojciec dałby mi chociaż złamanego grosza, ale warto było spróbować. Chyba by mnie pogięło, gdybym mu to teraz powiedziała.
     - Serio… Dałabyś radę? - spojrzał na mnie z nadzieją w oczach i delikatnie się do mnie uśmiechnął. Gdy to zobaczyłam, nie potrafiłam postąpić inaczej. Mój uśmiech się poszerzył, a dłoń spoczęła na jego policzku, by chwilę później przyciągnąć jego twarz do swojej i złączyć nasze usta w krótkim pocałunku.
     - Dałabym - szepnęłam, gdy się od niego oderwałam. - Dajmy sobie spokój z tym na dzisiaj i zajmijmy się sobą? Tak jak mieliśmy wcześniej w planach? - Posłałam mu kolejny uśmiech, który chwilę później został przerwany przez natarczywy pocałunek Daniela. W jednej, krótkiej chwili powalił mnie na plecy i zawisł nade mną, ani na chwilę nie odrywając się od moich ust.
    Ten namiętny taniec języków dał upust naszym wszystkim emocjom, które w ciągu całego dnia kotłowały się w naszych ciałach i umysłach. Dziwny prąd, przebiegający przez chwilę tylko wzdłuż mojego kręgosłupa, teraz rozlał się po całym moim ciele, wprawiając je w drżenie. Nie minął moment, gdy złapałam za jego koszulkę i szybkim ruchem ściagnęłam mu ją przez głowę z jego niewielką pomocą. Z każdym pocałunkiem, z każdą chwilą spędzoną na zwiedzaniu dłońmi ciała mężczyzny, coraz bardziej się w nim zatracałam i nie potrafiłam przestać. Pożądanie i ogromna żądza zawładnęły mną na dobre. Runęłam w wir przyjemności i nie obchodziło mnie to, co się dzieje wokoło.
    Przyjemna chwila zapomnienia.


< Daniel? ♥ Pisałam to w nocy, więc wybacz za błędy. Nie poprawiłam ani nie czytałam tego drugi raz, wybacz za błędy v2, jestem za bardzo zmęczona żeby myśleć, dobranoc XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz