29 paź 2018

Od Chloe CD. Logan

— Jestem Logan. Logan Blake.
Moja dłoń mimowolnie wysunęła się do przodu, aby móc uścisnąć rękę mężczyzny, którego dane mi było poznać w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Najprawdopodobniej odcisnęły one na Loganie swoje piętno, przez co na jego twarzy malował się dziwny grymas.
— Chloe O'Neill. — pracownica zgrzybiałej rudery zwanej barem, która wylała na pana zamówioną kawę. — Miło poznać. — na smutną, zamyśloną twarz wkradł się delikatny uśmiech, który niekoniecznie był szczery, ale stał się już nieodłącznym elementem podczas poznawania nowych osób.
Tak samo jest z utartym zwrotem "Miło poznać", który wymawiamy bez większego przemyślenia, nawet gdy nie darzymy poznanej osoby zbytnią sympatią.
Dlaczego się tak dzieje?
Chciałabym wiedzieć.
Może kiedyś odpowiem komuś "Niemiło poznać", całkowicie sprzeciwiając się temu dziwacznemu, cholernie zakorzenionemu zwrotowi.
Ha, to byłoby coś!
Dobrze, Chloe, wracaj na ziemię i pociągnij tę rozmowę dalej.
Cóż by tu odpowiedzieć?
Nie możesz być przecież na takim dnie towarzyskim, żeby nie potrafić się nawet sensownie odezwać?
Chloe, kurna.
— Przepraszam, ale spieszę się do pracy. W każdym bądź razie, nie zdążyłam wczoraj panu powiedzieć, że może pan dostać od nas kawę na koszt firmy, za moją nieuwagę.
— Być może skorzystam.
Kiwnęłam potwierdzająco głową, co było swego rodzaju pożegnaniem, po czym odwróciłam się na pięcie i "potuptałam" w swoich ultra niewygodnych szpilkach do miejsca pracy, nazywanego przez moją współpracowniczkę "miejscem tortur".
*
Lokal jak mogłam się domyślić, świecił pustkami, dzięki czemu miałam czas na odebranie telefonu od Jasona - mojego najlepszego przyjaciela, którego znam już od liceum.
— Cześć stary. Masz jakąś sprawę?
— Witaj skarbie. Nie uwierzysz, kogo spotkałem na ulicy.
—  Swoją siostrę, której nie masz?
— Kuzyna!
— Którego?
— Jak myślisz?
— Cholera, przestań bawić się ze mną w zgadywanki, tylko gadaj, bo się rozłączę.
— Aarona.
— I jak, rozmawialiście?
— Nie. Chyba mnie nie rozpoznał.
— Cóż, nie dziwię mu się. Przez ostatnie lata sporo się zmieniłeś.
— Racja, ale on również się nie pozostał bez zmian, ale mimo wszystko, ciągle jest tak samo nadęty. — moje uszy zostały zbombardowane niskim, dźwięcznym śmiechem Jasona, na który zareagowałam tym samym.
— Oj, Jay Jay, ty i twoje przygody. Wybacz, ale muszę już kończyć. Jakiś klient wszedł właśnie do tej zapchlonej rudery.
— Dobrze, pa!
Schowałam telefon do kieszonki od fartucha i przyjęłam zamówienie od pierwszego w tym dniu gościa.
*
Właśnie nadeszła godzina zamknięcia.
Wszyscy z triumfalnymi uśmiechami przebierali się we własne stroje i z ulgą czyścili ostatnie stoliki.
Chwyciłam torebkę, chcąc wyjść, jednak omal nie stratowałam jakiegoś wysokiego mężczyzny.
— Logan?
— Chloe?
— Co ty tu robisz o tej godzinie?
— Przyszedłem napić się kawy.
Do zamknięcia zostało jeszcze kilka minut, więc cóż - jestem zmuszona przyjąć zamówienie.

Logan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz