17 paź 2018

Od Logana cd. Chloe

            Westchnąłem podnosząc wzrok na dziewczynę. Stała nademną, opierając się o stolik a rozbite szkło walało się po podłodze. Podniosłem się, a dziewczyna chciała coś powiedzieć, jednak ja szybko wyszedłem z lokalu, zaraz po tym jak upewniłem się w łazience, że mogę tak wyjść na miasto.
            - Proszę pana! – Usłyszałem jeszcze, w momencie kiedy otworzyłem drzwi. Dziewczyna która wylała na mnie kawę, podeszła i stanęła naprzeciwko mnie. – Bardzo, ale to bardzo pana przepraszam i…
            - Tak, tak. Słyszałem już takie śpiewki – Burknąłem – Do widzenia pani.
            Wyszedłem z lokalu, nie patrząc już w tył. Byłem zły, na wszystko. Skierowałem kroki do parku, usiadłem na ławce, włożyłem w uszy słuchawki i puściłem swoją ulubioną piosenkę.

It's a Friday night
and i'm not in the mood
I'd rather chill with you
Tonight
(I need, I need)
Summer's here to stay
but I'm not doing fine
'Cause the sun don't shine my way

            Patrzyłem na ludzi, którzy mnie mijali. Najbardziej jednak moją uwagę zwrócił chłopiec, na oko, może z dziesieć lat. Siedział skulony na trawie i rozglądał się, tak jakby się czegoś bał. Tak bardzo przypominał mnie, kiedy byłem mały. Uśmiechnąłem się, po czym podniosłem się i podeszłem do niego.
            - Cześć mały, mogę cię o coś zapytać? – Powiedziałem, kucając obok niego. Podniósł przestraszone spojrzenie na mnie, a potem tylko pokręcił głową. – Ale to nic złego.
            - Jesteś gliną? – Zapytał, a ja wybuchłem śmiechem, co najwyraźniej lekko uspokoiło go – Jesteś czy nie.
            - Spokojnie młody, nie jestem. Jestem zwykłym barmanem, który ma pytanie – Chłopak uśmiechnął się, po czym kichnął. Faktycznie było całkiem chłodno, a on siedział w podkoszulku. – Gdzie są twoi rodzice?
            Milczał jakiś czas. Spochmurniał, a uśmiech znikł mu z twarzy. Usiadłem obok niego.
            - Nie żyją proszę pana… mieszkam z babcią. – Pokiwałem głową, po czym podniosłem się i podałem mu rękę. Chłopak bez wchania przyjął pomoc z wstaniem – Niech zgadę, mam podać adres tak? Zabierze mnie pan do domu?
            - Tak, i nie masz innego wyjścia. Zgaduję, że babcia nie wie gdzie jesteś co? – Milczenie. Pokręciłem głową i zabrałem chłopaka.
            Powiedział mi gdzie mieszka, a jako, że nie było to daleko od parku, zaprowadziłem go do domu. Jego babcia, niska kobieta o lasce, popłakała się ze szczęścia. Powiedziała mi, że jej wnuczek zniknął dwa dni temu i nie dawał znaku życia. Zaprosiła mnie do siebie, poczęstowała mnie ciastem, ale ja stwierdziłem, że muszę wracać do swojego własnego domu.
<-------------------------------->
            Siedząc w domu, myślałem o całym dniu. Najpierw praca, a potem akcja z kelnerką. Wydawała się naprawdę zawstydzona, a to też nie była jej wina. Kurwa, jak zawsze zachowałem się jak zimy skurwiel. Daisy wskoczyła mi na kolana, a ja natychmiast się uśmiechnąłem. 
            - Daisy, twój pan jest najbardziej pojebanym człowiekiem wiesz? - Suczka tylko polizała mnie po wierzchu dłoni i ułożyła się wygodnie, a ja serdecznie się roześmiałem. 

Your body says it all
To tell me to let go
My heart's about to blow
So I don't wanna know

I've got it open now
But I don't have it together
Baby I'm no good
Without you I'm no better

            Kolejnego dnia, wychodząc do parku na spacer z Daisy, wpadła na mnie dziewczyna. Jak bardzo się zdziwiłem, kiedy okazało się, że to owa kelnerka z wczoraj. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.
            - To pan! - Pisnęła, a ja sam odsunąłem się nieco. Niepokoiło mnie jej zachowanie.
            - Tak, to ja. Jestem Logan, Logan Blake.
[Chloe?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz