12 mar 2019

Od Antoniego CD Nivana

Ciało z ciałem się spotkało.
Nawet nie zauważyłem, kiedy zarzucił ramiona na moje barki. Uwiesił się jak te obrazy w galeriach sztuki nowoczesnej, tworząc swój własny performance, chuchając w policzek, zdecydowanie wywołując emocje w sposób niezwykle niezrozumiały. Ja wam powtarzam, artysta doskonały, szurnięty, jakiś dziwny, mocno ekspresywny i jeszcze tak odmienny od innych ludzi.
W dodatku robił z siebie samego to cholerne opus magnum.
— Tego, co ty — szepnął, w tak bardzo kiczowaty sposób, który kojarzył się z tymi wszystkimi nędznymi książkami erotycznymi dla pań (czy panów, tutaj przecież nikogo wykluczyć nie chcemy) z ewidentną chcicą.
A jednak dreszcz przeszedł przez kręgosłup, słowa tak miło połaskotały umysł, który wyłączył się praktycznie w tym samym momencie, co palce sunące po klatce piersiowej, od tak zahaczające o obojczyk czy o sutek. Brzuch napiął się niemiłosiernie, gdy dłoń mężczyzny znalazła się w okolicy pępka, bo przecież to tak bardzo łaskotało, drażniło delikatne neurony.
I po raz kolejny już przyciągnął mnie do siebie, klatka piersiowa uderzyła o tę drugą.
Ciało z ciałem się skleiło.
— Chcę, żebyś mnie pieprzył, Adam — oświadczył w końcu, co brzmiało jeszcze bardziej kiczowate, tym razem wyciągnięte rodem z taniego pornosa z lat... osiemdziesiątych? Kto wie, może i siedemdziesiątych?
A jednak, organizm drgnął, bo słowa miały moc ewidentnie magiczną, funkcję perswazyjną, w dodatku niezwykle skuteczną. Więc pozostało jedynie wpleść palce w te cudze, zacisnąć mocniej dłoń i oddając pocałunek na zaślinionych do granic możliwości wargach, mruknąć:
— Chodź.
I pociągnąć mężczyznę w kierunku sypialni, bo przecież na stojąco to tak niewygodnie.
Ciału ciała ciało dało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz