31 mar 2019

Od Victorii cd. Nivana

Pukanie do drzwi okazało się być stworzone przez policję. Uznałam, że lepiej będzie jeżeli ja otworzę, a ten pojeb się po prostu schowa. Co mu strzeliło do głowy? Mam nadzieję, że Nivan mu coś zrobił, bo jeżeli tak to ja z chęcią go dobiję. Nie dość, że użył pieprzonego chloroformu to dodatkowo zaatakował osobę, która sobie na to nie zasłużyła. Gareda wystarczy tylko trzepnąć w łeb. Albo był w jakimś szoku po "bójce", bo bez problemu zaczęłam go dusić, mimo tego, że nadal byłam pod delikatnym wpływem chemicznej substancji. Ledwo dotarłam do drzwi po drodze jeszcze potykając się o kapcie, które zgarnęłam na jakiejś wyprzedaży. Zawinęłam się po drodze w szlafrok i otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry. O co chodzi? - zapytałam z lekkim, udawanym zdziwieniem na twarzy. Dodatkowo roztrzepałam włosy i wtedy wyglądało to już w ogóle jakbym dopiero wstała.
- Dzień dobry. Gerrit Heinemann jest w domu?
- A to nie ten blok. Pan Gerrit mieszka na przeciwko tego budynku.
- A to przepraszamy. Miłego dnia!
- Do widzenia. - powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi. Zamknęłam je dwoma kluczami i otworzyłam szafę, w której ukrył się mój współlokatorek. Wyciągnęłam go z wnętrza biednego mebla i rzuciłam na łóżko. Z daleka mogło to wyglądać jak jakaś dziwna scena z ,,Pięćdziesiąt Twarzy Greya'', jednak moje zamiary były zupełnie inne. Po prostu wyjęłam z szafki przy łóżku mały rewolwer i celowałam w Gareda.
- Ty pierdolona gnido! Po pierwsze to załatwiasz mi leki na uspokojenie, bo przez Ciebie mam ochotę strzelić, po drugie po jaką cholerę mnie uśpiłeś, a po trzecie... co ci strzeliło do twojego pieprzniętego łba, żeby atakować Nivana?!
- Boże kobieto ogarnij się! - krzyknął, a ja pociągnęłam za spust. Skulił się jak nigdy. Dobrze wiedziałam, że magazynek jest pusty. Raczej nie spodziewał się, że byłabym do tego zdolna. A jednak potrafię zaskoczyć, szczególnie, jeżeli jestem zupełnie wyprowadzona z równowagi.
- Najpierw dowiedz się o co poszło i czyja jest wina, a dopiero później wymierzaj kary. Chociaż nie masz predyspozycji do robienia tego.
Mężczyzna nadal leżał zwinięty w kłębek, a ja czułam się jak jakiś pieprzony pedofil. Nie zwracając uwagi oczywiście na to, że Gared jest ode mnie starszy. Złapałam go za przedramię i wyprowadziłam z mieszkania. Nie zauważyłam dość istotnej rzeczy... A mianowicie nie zostawiłam rewolweru, tylko paradowałam z pistoletem przez korytarz. Weszłam w końcu do mieszkania Nivana.
- Dobra zacznijmy od początku... Dzięki Yamir. - zaczęłam nie zważając na dość przerażone miny - Nivan, Gared chciałby ci coś powiedzieć. - ścisnęłam rękę faceta mocniej.
- Że ja mam go przepraszać?! - zdenerwował mnie już zupełnie. Wykręciłam mu ramię i czekałam, aż ustąpi.
- Wy... Wybacz. - powiedział wreszcie pomiędzy jękami i skręceniem z bólu. Nigdy chyba nie miałam na tyle siły, aby wykręcić mu łapę. Emocje działały.
Nivan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz