25 mar 2019

Od Ophelii cd Charlie

Patrzyłam na postać za oknem i czułam, jak robię się coraz mniejsza. Momentalnie miałam ochotę uciekać. Uśmiech na twarzy mojego " brata" wydawał się okropnie wyuczony i sztuczny. Czy był moim bratem? Tak naprawdę nie wiem. Nikt nie wiedział jaki stopień pokrewieństwa się krył w naszych genach. Charlie popatrzyła na mnie zmieszana, ale posłusznie zabrała wszystko, co jej i wyszła, szybko się żegnając. Minęła się w wejściu z moim problemem i zniknęła. Rudolf powoli podszedł do baru i zatrzymał się, oglądając wszystko dookoła mnie.
-Witaj, ucieczka widzę, się opłaciła? -Miał wredny uśmiech na twarzy. Lokal był przytulny, ale nie okłamujmy się okropny, no i do tego w tej chwili klientów brakowało. Pomimo natłoku myśli nie byłam w stanie wydobyć z siebie słowa. Gardło mi wyschło, a w przełyku formowała się gula. Gula wielkości całego tego gówna.
-Widzę, że przynajmniej maniery ci zostały... Ophelia twoje stowarzyszenie jest gotowe przyjąć się ponownie pod swoje skrzydła, szukamy cię od paru dni. Przyłożył dłoń do mojej ręki, która spoczywała na blacie. Wzdrygnęłam się i cofnęłam. Pamiętam wiele sytuacji, w których obecność Rudolfa wywoływała u mnie wymioty. Celebracje, które miały na celu masowe ciąże, wydawały się okrutne, ale sekta tego chciała. Siła wyższa tego chciała. Byłam całe szczęście za młoda, tak przynajmniej twierdził najwyższy brat. To nie zatrzymywało wielu przed dotykaniem.
-Jedyny warunek to pokuta, przejdziesz całą drogę z tego miejsca do domu boso, przyjmiemy cię z wielką chęcią. Jesteś już w odpowiednim wieku, by powić dzieci, Jarve tego chce- Imię naszego Boga wywołało u mnie dreszcze. W jego imię ginęło wiele osób, w jego imię gwałcono kobiety i w jego imię poniżano każdą napotkaną osobę.
-Nie- Wymamrotałam ze spuszczonym wzrokiem. Byłam słaba, moje ciało nie potrafiło walczyć. Mój umysł był dalej zbyt przeżarty ich kłamstwami. Zarazem wiedziałam, że tam nie wracam, ale i czułam, że zabrana siłą nie byłabym w stanie się postawić. Tego się bałam.
-Nie wiesz, co mówisz, dostajesz szanse, nie będziesz musiała służyć temu przebrzydłemu światu – Sarknął. Serce waliło mi jak oszalałe, a dłonie zaczynały drętwieć. To zachowanie był odpowiedzią mojego organizmu na stres. Dzwonek nad drzwiami przerwał moją panikę. Do baru podszedł kojarzony prze zemnie klient. Wysoki, barczysty i groźny. Poza momentami, kiedy serwowałam mu Brownie. Wtedy obdarowywał mnie najcieplejszym uśmiechem na ziemi. Zmierzył chłopaka wzrokiem i przeniósł swoje spojrzenie na mnie.
-Wszystko okay? - Przesunął się, zmuszając mojego niechcianego gościa do cofnięcia się. Pokręciłam głowa, dalej nie podnosząc wzroku na ich twarze. Miałam ochotę się popłakać.
-Słuchaj stary, chyba już tu pobyłeś, wynocha- Widziałam tylko, że klient się odwraca i dość brutalnie wywala Rudolfa za drzwi. Moment, w którym dzwonek zadzwonił, dając mi do zrozumienia, że wyszedł, odetchnęłam. Powoli zniżyłam się, siadając na kuchennej podłodze i nabrałam głośno powietrza.
-Ophelia? - Mężczyzna pochylił się i popatrzył na mnie zza lady.
-Dziękuję.- Tyle byłam w stanie powiedzieć.
-Nie ma za co, co to za typek?
-Długa historia
-Mam czas -Uśmiechnął się i usiadł obok baru. Podniosłam się, otrzepałam dłonie i zrobiłam mu kawy, krojąc podwójną porcję ciasta. Nawet nie widziałam, jak bardzo potrzebowałam wylać wszystkie swoje smutki i problemy. Okazał się cudownym słuchaczem i rozumiał moje słowa. Kiedy zamykałam kawiarnię, pożegnał mnie lekkim uściskiem i dał mi swój numer telefonu.
-Jak by się coś działo, to dzwoń, mam znajomych w okolicy. Ktoś ci zawsze przybędzie z pomocą – Obiecał, kiedy odprowadzałam go do drzwi.
-Dziękuję i przepraszam za problem.
-Żaden problem, jesteś super osobą.- Kiwnął głową i zniknął za rogiem. Odetchnęłam i przekręciłam klucze, upewniając się, że dobrze zamknęłam okna. Ogarnęłam podłogi i powoli poszłam do siebie. Całe szczęście z kawiarni, miałam możliwość dotarcia do mieszkania bez opuszczania budynku. Znalazłam się w mieszkanku i momentalnie puściłam sobie wodę pod prysznicem, musiała być gorąca. Sięgnęłam po telefon.
" Hej, udała się nauka? Przepraszam, że cię tak nagle wywaliłam. Mam nadzieję, że nie jesteś za to zła. Nie chciałam po prostu, żebyś poznała pewnego osobnika" Wysłała smsesa do dziewczyny i poszłam pod wodę. Całe ciało pozbywało się spięć w mięśniach.
<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz