21 mar 2019

Od Victorii CD. Oli

Nie. No kurwa nie. Przegrałam ten cholerny zakład. Jednak piłka nożna to sport o różnych twarzach. Byłam pewna, że moja ukochana drużyna wygra. No, ale nie. Gared siedział tak bardzo ucieszony, gdy Juventusowi strzelili dwie bramki, że myślałam tylko, kiedy łóżko złamie się w pół od jego dzikich skoków. Już po pierwszej bramce myślał jaki tatuaż mam sobie zrobić. Nienawidzę go. Po przegranym meczu obydwoje udaliśmy się do salonu tatuażu. Gared był tak zachwycony, że nawet na chwilę z jego twarzy nie zniknął ten szyderczy uśmiech. Ja byłam cały czas wnerwiona i nie miałam zamiaru spojrzeć się w oczy mężczyźnie. Po wejściu do środka przywitał nas bardzo uśmiechnięty facet. Był gdzieś mojego wzrostu, a przy Garedzie wyglądał jak niziołek. Mój towarzysz również się do niego uśmiechnął.
- Dzień dobry! - krzyknął zachwycony chłopak - Jaki tatuaż sobie państwo życzą?
- Ja z nim nie jestem. Żeby było jasne... - powiedziałam lekko zdenerwowana.
Usiadłam na jednym z krzeseł i czekałam, aż Gared wyjaśni jak ma wyglądać to dzieło tatuażyście. Poza tym chłopak wyglądał młodo. Rysy twarzy dość mocne i intrygujące. Miło się patrzyło na roześmianych ludzi. Może dlatego nikt na mnie nie zwraca uwagi... Czekałam kilka minut, kiedy to wspaniałomyślny Dirge poszedł porozmawiać z tatuażystą. Złapałam pierwsze, lepsze czasopismo. Jakieś bzdety, porady i pizdu gwizdu. Wreszcie wrócili. Widziałam po ich twarzach, że to będzie cudowny... piękny... tatuaż. Mężczyzna idący przed Gared'em wyglądał jakby się z czegoś śmiał, a współlokator uśmiechał się wciąż i tylko mrugnął do mnie wychodząc z gabinetu. Posłałam mu tylko wredną minę i środkowy palec.

Byłam gotowa na śmierć. Jeżeli ten tatuaż będzie czymś chorym, to ten świat już nigdy nie zobaczy mnie w kostiumie kąpielowym. No ale niespodzianka dopiero na mnie czekała. Okazało się, że Gared za dwie bramki, kazał mi zrobić dwa tatuaże. Świetnie... Już w pierwszej chwili wiedziałam, że to nie będzie dobry tatuaż. Dlaczego? Bo pierwszy miałam mieć na prawym pośladku... Odsunęłam tylko trochę spodnie i czekałam na to co zaplanował dla mnie Gared.
- Jak masz na imię? - zapytał nagle tatuażysta.
- Victoria, a ty?
- Oli. - powiedział i kontynuował wykonywanie ''dzieła''.
Po jeszcze kilkunastominutowym bólu wstałam z fotela i podeszłam do lutra.
Matko Boska... Chryste Panie. W tym momencie obudził się we mnie chrześcijanin, chociaż jestem ateistką. Na prawym pośladku widniał napis: ,,Kocham Cię Gared''. Napisane to było w serduszku. Miałam ochotę mu przywalić, ale powstrzymałam się ze względu na i tak duże problemy z policją.
- Nie no jeżeli chodzi o ból to był najmniej bolesny tatuaż w moim życiu. Jestem naprawdę zadowolona. - posłałam uśmiech do Oli'ego. Może z tym zadowoleniem to w ogóle nie prawda, ale nie chciałam mu zrobić przykrości. Ale faktycznie nie bolało.
Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz