24 mar 2019

Od Victorii cd. Antoniego

- I nie przepraszaj za znajomego, rozumiem, znam to i tak dalej...
Zaśmiałam się pod nosem. Z jednej nadal czułam ostre zażenowanie i wstyd, ale to miłe ze strony Antoniego, że mnie rozumie. Rozmowa nam się nie kleiła, ale w jakiś dziwny sposób cieszyła mnie jego obecność. Głos jego przeszywał. Był przyjemny. Dziwne to słyszeć od metalówy, która drze japę na co dzień jak poparzona. No ale taka prawda... Miałam już zacząć jakąkolwiek rozmowę, jednak moi cudowni koledzy przypomnieli sobie o kluczach. Tym razem nie przyszli osobiście. Wysłali Classa, który był najbardziej trzeźwy z ich wszystkich. Dziwne... Zastanawiało mnie teraz, gdzie oni wszyscy się podziewają i ile pieniędzy wydają na mandaty. A w zasadzie, to pewnie ja będę płacić. Dzień przed koncertem, a oni i tak mają w głowie tylko wódkę. Class podszedł do nas i jego pierwsze słowa, które były już chyba zwykłą tradycją to:
- Ej blondi, kluczy im nie dałaś. - powiedział z uśmiechem na twarzy - Dzień dobry. - dodał patrząc na Antoniego.
- Dzień dobry. - mężczyzna odpowiedział. Podałam naszemu gitarzyście klucze, a on tylko do mnie mrugnął, po czym spotkał się z pokazaniem środkowego palca.
- A miałam nadzieję, że sobie nie przypomną. Chociaż może i to lepiej.
Po chwili namysłu...
- Boże moje biedne mieszkanie. - w przeciągu sekundy zrozumiałam, że mój dom będzie wyglądał jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Coś nie tak?
- Mam prośbę. Mógłbyś pójść ze mną w stronę mojego bloku? Potrzebuję kogoś silniejszego w razie potrzeby wnoszenia tych debili.
Czekałam na odpowiedź nieco zaniepokojona, bo w przypadku odmowy, mogłabym być już gotowa na to, że będę musiała radzić sobie z nimi sama. A pijany Gared w połączeniu z pijanym Bo, Pi oraz schodami, to nie dobre zestawienie. Raczej Class mi nie pomoże, bo jego siła jest przynajmniej dwa razy mniejsza od mojej, a do tego ma jakiś metr sześćdziesiąt, więc nie mam w nikim pożytku. Dodatkowo nawalony Gared dostaje jakiejś nagłej potrzeby kopulacji... Na szczęście jest słabą pizdą i w życiu nie da sobie ze mną rady.
Antoni?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz