31 mar 2019

Od Victorii cd. Antoniego

Oczy otworzyły mi się powoli, a co dopiero, żeby zobaczyć wyraźny obraz. Nagle zobaczyłam Antoniego, który był zupełnie pochylony nade mną. Nie zdziwiłabym się jakby wewnętrznie się śmiał. A może nie. Nie mam pojęcia. Rzuciło mi się w oczy to, że miał dość dużego siniaka na policzku. On się z kimś bił? Dziwne. Znam go o wiele za krótko, abym mogła stwierdzić, czy jest do tego zdolny. Próbowałam się jakoś podnieść, ale poczułam przerażający ból. Spojrzałam na mój brzuch. Owinięty cały bandażem, a moja twarz wyglądała pewnie, jak po każdej walce. Tylko szkoda, że tym razem była nie równa. Tylko troszeczkę, ale to nie istotne. Czułam szwy, którymi miałam związaną ranę. Albo źle to zaszyli, albo tak ma to wyglądać. Przekręciłam głowę w stronę przybysza.
- Cóż to się stało? - zapytałam i znowu odwróciłam wzrok. Jednak nie na długo, bo spotkałam się z ostrym światłem. Zwróciłam wzrok w lewą stronę i zauważyłam leżącą na stoliku torebkę. Była przezroczysta, jednak nie widziałam jeszcze zbyt dobrze. Przekręciłam się ledwo w stronę zamierzonego celu i sięgnęłam przedmiot. Przetarłam oczy i przyjrzałam się dokładniej. W środku znajdował się dość długi z ładną rękojeścią nóż.
- I że niby to miałam w brzuchu. - może nie zapytałam, a stwierdziłam.
Skrzywiłam się nieco, kiedy zauważyłam, że ostrze nadal jest w jakimś stopniu we krwi. No trudno. Bywa, jak to mówią.
- To ty wezwałeś policję? - zapytałam nagle patrząc się na Antoniego, który też jakoś dziwnie przyglądał się narzędziu.
- Tak. I dodatkowo jeszcze oberwałem.
- Od kogo?
- Raz od tego twojego porywacza, a drugi raz od twojego współlokatora.
- Płacić ci odszkodowanie? A i odpowiedz proszę na pytanie cóż się stało, że tu jesteś?
Antoni?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz