25 mar 2019

Od Katfrin CD. Samuela

- Katfrin jesteś druga - powiedział mój szef - zawsze byłaś pierwsza co się stało? - dodał, a ja zacisnęłam szczęki myśląc o głupim szczeniaku, który wpierdolił się nie na swój teren.
- Coś mnie zatrzymało - odpowiedziałam, a mój przełożony skinął głową widząc moje zdenerwowanie wiedział, że nie warto zaczynać rozmowy. 
- Byłaś druga, nie jest źle - rzekł, a ja zacisnęłam mocniej pięści. Kurwa, popsuje to moje statystyki. jebany gnojek.
- Spocznij. W tył rozejść się - powiedział generał, a ja wykonałam jego polecenie. Wzięłam swoją koszule od munduru i założyłam ją na siebie.Ruszyłam do wyjścia, żegnając się ze wszystkimi skinieniem głowy. Do swojego samochodu doszłam w zaledwie dwie minuty. Od razu go odpaliłam i ruszyłam w stronę domu. Moje zdenerwowanie odpuszczało, ale wiedziałam, że potrzebuje nie czasu, a wysiłku. Tylko to sprawi, że będę spokojniejsza. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 5.32. Westchnęłam i przyśpieszyłam. Dziś chyba obejdzie się bez wysiłku. Zaraz muszę jechać do pracy.

~~~~**~~~~

- Spotkajmy się dziś! - powiedziała Charlotte, która niedawno dołączyła do naszego zespołu. Przyczepiła się do mnie jak rzep psiego ogona.
- Charlotte chce się przespać. Jestem zmęczona - rzekłam jedynie i upiłam trochę kawy. Właściwie to już, którą dziś pije? Piątą czy szóstą, a może siódmą? Kto go wie.
- Proszę... prześpisz się i przyjadę do ciebie i pomogę ci się ogarnąć! No Kat! Dziś piątek, a ja nikogo tutaj nie znam - odpowiedziała lekko załamana. I ona kurwa poszła do wojska?Westchnęłam załamana i spojrzałam na zegarek, który wskazywał tym razem 17.48. Jeszcze dwanaście minut.
- O 21 najwcześniej możesz się pojawić u mnie w domu. Inaczej nie wpuszczę - rzekłam, a ona podskoczyła i zaklaskała w dłonie uradowana. Szykuje się zajebisty wieczór.
- Będę równo! - powiedziała zadowolona i zajęła w końcu swoje miejsce. Dokończyłam papierkową robotę i zdałam sobie sprawę, że właściwie to powinnam już wyjść. Wstałam od biurka i dokończyłam kawę. Wyrzuciłam papierowy kubeczek do kosza.
- Do poniedziałku - powiedziałam jedynie i wyszłam kierując się do samochodu. Moje kroki były dość duże jak na mój wzrost. Przyzwyczajenie jakie wchodziło przez wiele ćwiczeń musztry sprawiło, że dostosowałam dość szybkie tempo i duże kroki. Przez to znalazłam się tuż obok samochodu w kilka krótkich chwil. Wsiadłam i odpaliłam auto od razu zapinając się i wyjmując paczkę papierosów. Zapaliłam jednego uchylając trochę okna. Moje nerwy ukoiła nikotyna, a ja włączyłam się w ruch uliczny. Dotarłam do domu w przeciągu piętnastu minut. Moje myśli krążyły wokół łóżka i kołdry, która dalej jest świeżo po praniu i pachnie lawendą. Mój telefon zawibrował i po dosłownie sekundzie zaczęła grać muzyka. Sięgnęłam po niego i wyszłam z samochodu. Przesunęłam palcem po zielonej słuchawce widząc imię swojego brata.
- Co chcesz? - powiedziałam i ziewnęłam przeciągle.
- Chciałam spytać kiedy masz wolną chwilę. Muszę w końcu zabrać od ciebie przesyłkę - rzekł, a ja wsadziłam kluczyk w zamek do drzwi.
- Czemu zawsze zamawiasz na mój adres? - zapytałam kręcąc głową.
- Bo częściej jesteś w domu - odpowiedział, a ja uniosłam lekko brew.
- Ja? Czy Verona? - zapytałam i już wiedziałam, że chłopak się szczerzy.
- Oj na jedno wychodzi - odpowiada, a ja kręcę głową z niedowierzaniem.
- Kiedy mogę przyjechać wreszcie? - zadał znów pytanie, a ja odłożyłam torbę na wyspę w kuchni.
- Jutro najlepiej, chyba, że dziś wyrobisz się do 21, ale będę raczej spała więc proszę mnie nie budzić - rzekłam i zdjęłam buty odkładając je na miejsce.
- Będę jeszcze dziś. Do zobaczenia lub nie - powiedział i rozłączył się. Westchnęłam i odłożyłam telefon na miejsce. Iść wziąć prysznic teraz czy jak wstanę? Później. Rozebrałam się i wyjęłam szybko tylko jakąś bluzkę, którą założyłam. Rzuciłam się na łóżko i jedynie co jeszcze zrobiłam to ustawiłam budzik na 20.30. Ciekawe co wymyśli Charlotte.

Samuel? Wybacz, że tak długo pisałam, a opowiadanie takie krótkie ale serio nie miałam pomysłu xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz