29 mar 2019

Od Victorii cd. Antoniego

Mężczyzna miał rację. Trochę przesadziłam z tą ucieczką. Nie potrafię myśleć racjonalnie. Boże Victoria czy ty musisz zepsuć każdą znajomość. No jak widać mój trudny charakter nie pomaga mi w poznawaniu ludzi. Chciałam zatrzymać Antoniego, jednak ten zdążył wbiec do, najwyraźniej, mieszkania Nivana. Uznałam, że przydałoby się wprowadzić  moich cudownych towarzyszy do domu. Zeszłam po schodach i wyszłam przed blok. Na pierwszy ogień poszedł Gared, który przez swoją wagę, nie był dla mnie żadnym problemem. Złapałam go za ramię i prawie przewiesiłam go sobie przez bark. Wciągnęłam go do mojego mieszkania i dosłownie rzuciłam na łóżko w jego pokoju. Na wszelki wypadek zamknęłam go jeszcze na chwilę na klucz. Znowu zeszłam na zewnątrz. Tym razem zabrałam ze sobą Pi. To jest typowy dzieciak. Chociaż jesteśmy w tym samym wieku, to ma on o wiele gorsze humorki od moich. Do tego on w połączeniu z alkoholem staje się jakąś bombą wypełnioną seksem. Poczułam to wnosząc go do mieszkania. Zaczął mnie lizać po szyi... Eww... Tak samo rzuciłam go na łóżko. Teraz został już tylko Bo, który był chyba najbardziej problematyczny. Nie dość, że ciężki, to jeszcze w dodatku wysoki. Razem z Chrisem udało nam się go wnieść. Nie obyło się bez przerażonej staruszki przechodzącej tuż obok nas. Tylko Class i Chris byli w jakikolwiek sposób ogarnięci, więc zostawiłam ich w domu i wyszłam się przewietrzyć. Może nie przewietrzyć, a zapalić. Wyjęłam papierosa i podpaliłam go zapalniczką. Całe szczęście, że przy bloku są jakieś ławeczki. Usiadłam i delektowałam się kiepem. Oparłam głowę o ścianę bloku. Rozmyślałam tylko o tym, jak niszczę każdą znajomość. To mnie powoli przerasta. Czemu nie mogłam być z Garedem i byłam zimną suką, która nie zauważała jego uczuć. Boże ty debilu. Moje rozmyślenia przerwał chłód, który owiał mnie od góry do dołu. Nie wzięłam ze sobą żadnej kurtki. Wyrzuciłam szluga i zwinęłam się w kłębek. Nagle z bloku wyszedł Antoni. Najwyraźniej mnie zauważył, bo zatrzymał się i wziął głębszy oddech.
Antoni?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz