16 mar 2019

Od Victorii cd. Nivana

Głowa wciąż strasznie bolała, czułam jak ta cholerna gaza wbija mi się w moje biedne czoło. Już nawet nie chcę myśleć o zmienianiu opatrunku, który będzie pewnie bardziej bolesny, niż samo uderzenie w płytki. Chociaż do końca bólu wtedy nie czułam. Była tylko ciemność i ledwo co słyszalny sygnał karetki. Nie wiedziałam, że zwykłe spotkanie z Nivanem poskutkuje pobytem w szpitalu. Krótkim, ale jednak. Miałam ochotę spalić go wzrokiem, kiedy zasłonił mi wejście do budynku.
- Mały wypadek? - zapytał nagle wybudzając mnie z toku myślenia. Nie byłam w pełni sił psychicznych i fizycznych. Za chwilę zobaczyłam pukającego w okno człowieka. Nivan podniósł rękę, a z wnętrza bloku wyłonił się złotooki mężczyzna. No takiego zwrotu akcji to się nie spodziewałam. Nieznajomy wyszedł, przedstawił się. Stał tak kilka chwil. W końcu podałam mu dłoń. Złożył na jej zewnętrznej stronie lekki pocałunek. To była chyba najdziwniejsza rzecz w moim życiu. Uczucie niczym z piekła rodem. Zimne dreszcze na plecach, a brew sama powędrowała do góry.
- Victoria Chuptyś. - powiedziałam. Widziałam jak Nivan co chwilę przewala oczami, więc uznałam, że odpuszczę mu i pójdę do swojego mieszkania. Jednak kiedy chciałam już złapać za klamkę spotkałam się z jeszcze mocniejsze przytrzaśnięcie drzwi przez mojego cudownego sąsiada.
- To dowiem się? - westchnęłam głośno. Co się zaczął nagle interesować? Widziałam na jego twarzy jednocześnie wściekłość i wewnętrzny śmiech, może nie szyderczy. Był z czegoś na prawdę zadowolony. Nie wiem z czego. Usłyszałam ten charakterystyczny krok Gared'a. Super! Świetnie! Jeszcze tylko tego mi brakowało. Podszedł do Nivana. Serce podeszło mi do gardła, kiedy Gared pierwszy raz w życiu wyglądał na zdenerwowanego. Przełknęłam głośno ślinę. Nie miałam pomysłu na to co robić. A tak a propo to Nivan i Gared są chyba tego samego wzrostu. Bynajmniej tak wyglądają. Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Obok nich stał mężczyzna z lokami. On chyba też nie miał w tym momencie pomysłu na życie. Tylko otworzył szerzej swoje złociste oczy. Dobra trzeba trochę przyaktorzyć. Uznałam, że dobrym pomysłem będzie nagłe, przypadkowe ''stracenie przytomności''. Złapałam tylko lekko rękę Gared'a i upadłam z impetem na ziemię. Oczywiście moje oczy były zamknięte tylko do połowy. Z twarzy Nivana nie zniknął ten dziwny uśmieszek. On jest naprawdę człowiekiem zagadką. Chociaż dobrze, że nawet nie wie, kiedy nieświadomie wykonuje moje plany. Jeżeli rzuciłby się, by mnie złapać, znając życie, mój walnięty współlokator by go zabił.
Nivan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz