27 gru 2018

Od Oliego cd Thomasa

Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Mam tylko jedno łóżko, więc jeśli nocujesz to w nim, a ja nie planuje spać na podłodze, bo bolą mnie już wystarczająco plecy -Zaśmiałem się, nie wiem z czego, i tak nie zaliczę, bo facet wyraźnie jest hetero.
-Schowaj wino do lodówki, przyjdę jutro -Burknął i otworzy sobie drzwi, ach te cnotliwe zapędy facetów, no homo i do przodu co? Zakluczyłem za nim i poszedłem pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie relaksowała moje ciało, najlepiej jak mogła, a ja czułem, że dobrze mi się dzisiaj będzie spało, czemu? Bo byłem lekko wstawiony, wyspacerowany jak dobry pies i zjarany. Wieczór idealny. Wysuszyłem się jedynym w tej chwili ręcznikiem i ruszyłem do łóżka, po drodze zamykając prosiaki na noc, kochałem je jak dzieci, ale nie chciałem ich zgnieść przez sen. Wsunąłem się pod kołdrę i nabrałem powietrza w płuca, tak dawno zrelaksowany i pusty od negatywnych emocji to ja nie byłem dawno, może to jednak jest moje miejsce? Zanim zdążyłem cokolwiek jeszcze pomyśleć, sen zbił mnie z nóg.

Pipipip, PiPIPIP, pIPIPIP. Budzik wydał z siebie swój poranny okrzyk, wyrywając mnie z przyjemnego snu, ja jebie, nienawidzę tego urządzenia, klepnąłem telefon, modląc się o jeszcze chwilę snu, Inne plany miały jednak głodne świnki morskie, który rozpoczęły poranną orkiestrę krzyków zgrzytań zębami o kraty i ogólnego zamieszania, Podniosłem się zaspany i jęknąłem.
-Nienawidzę was darmozjada, jesteście okropne-Ale podniosłem się i ruszyłem do kuchni po porcję warzywek dla głodomorów, kiedy miseczka była oblegana, ja sam zrobiłem sobie kawę i tosta z masłem i serem. Wartościowe śniadanie nie ma co. Gorzki smak kawy przypomniał mi o braku mleka i cukru w domu, zawsze czegoś zapomnę na zakupach, tym razem były to składniki do stworzenia kawy mistrzów. Nie pójdę do tych zjebanych sąsiadów z wczoraj, bo jeszcze się znaczną jebać przede mną. Zakląłem pod nosem i ubrałem się, w najlepsze co znalazłem pod ręką. Czyli co? Czyli T-shirt w serek czarne sprane spodnie i koszulę na to. Moje szczęśliwe skarpety czekały od dawna na ten dzień. Ubrany jak profesjonalny artysta złapałem projekty i wyszedłem, zamykając za sobą drzwi na dwa zamki. Czekał mnie dzień pełen frustracji. W salonie byłem na czas, przywitała mnie brunetka w średnim wieku z wielkimi okularami i mnóstwem tatuaży.
-Oli tak? Miło poznać nowy dodatek do naszego zespołu, to Jo, a to Rex -Wskazała na wysoką blondynkę, która wydawała się obrażona na cały świat i łysego mięśniaka z ciepłym uśmiechem.
-Cześć -Kiwnąłem głową i podałem papiery nowej szefowej, przejrzała je szybko i kazała mi zająć miejsce na krześle.
-Zaraz wrócę, zobaczę tylko czy wszystko mi się zgadza okay? Jeśli wszystko idzie okay, to na 13 masz klienta -Wytłumaczyła i zniknęła za drzwiami. Chwila osobności dała mi możliwość rozejrzenia się po salonie, był ładny, czysty schludny, ale na ścianach wisiały prace, zapewne te Jo i Rexa.
<xd?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz