25 gru 2018

Od Anastazji CD. Rafaela

Parkując na parkingu przy blokach, wiedziałam od razu że ciekawscy sąsiedzi Rafaela będą chcieli wybadać sytuację. W końcu prze okrągłe cztery tygodnie to ja przychodziłam do jego domu i opiekowałam się jego psami, podczas gdy oni pewnie brali mnie za jakąś złodziejkę czy coś w tym rodzaju… W końcu teraz porwań jest dość dużo za okup i sama nie wiedziałam już na co ten świat schodzi. Wysiadając z samochodu, a następnie docierając do środka klatki schodowej, oczywiście niemalże od razu dopadła nas jedna ze wścibskich sąsiadek Rafaela, która za boga nie chciała się od nas odczepić i musiała o wszystko wypytać, o co tylko było można. Niezbyt lubiłam takie zachowanie, lecz na szczęście Rafael ciągle z nią tam rozmawiał, a jeśli już to ja tylko na coś przytakiwałam, zgadzając się z jego słowami.
Kiedy w końcu sąsiadka stwierdziła w swojej główce, że już wszystko wie, postanowiła powrócić do swojego mieszkania, a my dzięki temu zyskaliśmy dużo spokoju, podczas którego weszliśmy do mieszkania i mogłam wreszcie nakarmić te psie głodomory. Biorąc metalowy garnek, ruszyłam spokojnym krokiem do kuchni, podczas gdy Rafael postanowił jakoś pokuśtykać do salonu, by następnie spocząć na swojej kanapie, gdzie obecnie było pełno psich kłaków.
Przyklejały się one do ubrania błyskawicznie, lecz jak było widać, właścicielowi czworonogów w ogóle to nie przeszkadzało, podczas gdy jacyś inni ludzi zaraz by się z pewnością zaczęli czyścić. Kręcąc na to jedynie głową, wzięłam z podłogi dwie miski na mokrą karą karmę dla psów, a następnie otwierając srebrny garnek zaczęłam chochlą nakładać im jedzenie, co psiaki doskonale wyczuły i niemalże od razy znalazły się przy mnie nie mogąc się doczekać swojego posiłku.
- Zaraz dostaniecie, chwila – odezwałam się spokojnie do psiaków, które lekko popiskiwały nie mogąc się doczekać i nieco też stawały na dwóch łapach i niuchały co tam dla nich mam. Ugotowałam dla nich wątróbkę, wymieszałam to z kurą z rosołu, dodałam resztki z kurzych łapek co mi zostały i na koniec polałam im to z resztkami sosu z gulaszu by nie było to suche jak wiór. Normalnie jedzenie dla psów ful wypas! Kiedy już im nałożyłam i dałam dwie duże miski na podłogę, psiaki niemal od razu się rzuciły i zaczęły szybko jeść, na co lekko się uśmiechnęłam, a następnie umyłam dokładnie ręce pod kranem, używając oczywiście mydła. Widząc jak psiaki zajadają, postanowiłam sprawdzić co u mężczyzny, który aktualnie siedział na kanapie i starał się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów karkiem.
Kręcąc na to lekko głową na boki, podeszłam do niego by sprawdzić jak poważne jest jego naciągnięty kark.
- Boli nadal? - spytałam dotykając jego karku ostrożnie i delikatnie uciskając w niektórych miejscach by wyczuć zablokowany albo uszkodzony mięsień.
- Tak… Nie dotykaj! - jęknął nerwowo, gdy poczuł jak dotykam mu obecnie bardzo wrażliwego karku, lecz zaraz zabrałam swoje dłonie by nie sprawiać mu tam żadnego bólu.
- Jak będziemy u mnie to nasmaruję Cię na noc maścią rozgrzewającą i wtedy leżenie w łóżku i koniec – poinformowałam go.
- Może samo przejdzie… - odparł krótko.
- Nie sądzę… Poważnie sobie to naciągnąłeś, a to zazwyczaj nie mija samo – westchnęłam lekko – Dam Ci Biofinados, to powinno Ci nieco odpuścić – dodałam.
- A co to takiego? - spytał patrząc na mnie uważniej.
- To lek podobny do Ondaksiweru, lecz Biofinados się popija i działa o wiele łagodniej na organizm – tłumaczyłam – Ondaksiwer jest do wstrzykiwań domięśniowo i w tabletkach, ale mam tylko Biofinados w domu… Dobrze działa więc po dwóch, góra trzech dniach Ci się poprawi i nie będziesz czuć już bólu – dodałam.
- Rozumiem – odparł krótko, po czym do salonu przyleciały dwa nażarte psy, którym aż wydęło brzuchy.
- To co jedziemy do mnie? - spytałam jeszcze spokojnie.
- A co z wyprowadzeniem psów? - spytał przypominając mi o ważnej kwestii.
- Możemy zabrać je do mnie by nie jeździć ciągle to do ciebie to do mnie by je karmić i wyprowadzać tak też będzie mi lepiej… Mam nadzieję że Twoje czworonogi nie zdemolują mi mieszkania, bo właściciela od której je wynajmuje mnie powiesi chyba wtedy… - dodałam.
- To grzeczne psiaki – zapewnił mnie – Możesz być spokojna – dodał na co skinęłam lekko głowę, a następnie pojechaliśmy prosto do mojego mieszkania z jego psami.
**********************************************************************************
Gdy dotarliśmy do mnie, po przebiciu się przez całe miasto, co było nie lada wyzwaniem z powodu ogromnych korków spowodowanych nadchodzącymi świętami, weszliśmy po schodach, a następnie przekręcając srebrny klucz w drzwiach je otworzyłam i weszliśmy z psami do domu. Oczywiście psiaki od razu z nosem przy podłodze zaczęły obwąchiwać nowe miejsce, a ja miałam nadzieję że nigdzie i się nie zleją, oraz że niczego nie poniszczą, bo bym musiałam wszystko zapłacić z własnej kieszeni, by właścicielka prawowita mieszkania się nie zorientowała. Puszczając psy luzem, pomogłam Rafaelowi usiąść w salonie połączonym z kuchnią malutką, a następnie zaczęłam mu rozrabiać lek z saszetki na jego pokręcenie w karku w gorącej wodzie. Następnie dałam mu to do wypicia z czego mój gość nie był zadowolony, gdyż cóż to nie było zbyt dobre w smaku, lecz wiedziałam że mu to pomoże.
- Nie wiem czy bym już nie wolał dostać zastrzyku – mruknął niezadowolony kiedy upił jednego łyka i niesamowicie się przy tym krzywiąc.
- Jakbyś miał mieć zastrzyk w tyłek, to pewnie też byś marudził, więc nie marudź pierdoło – odparłam spokojnie.
- To takie nie dobre – skrzywił się znowu.
- Najlepsze lekarstwa zazwyczaj nie są dobre w smaku doktorku – mówiąc to pstryknęłam go lekko w nos – Wypij to naraz szybko, to nie będziesz się tak męczyć – dodałam.
- Spróbuję, ale jak to zwrócę to nie moja wina – mruknął, a następnie zaczął szybko popijać to, by nie czuć całego paskudztwa, lecz pewnie i tak coś tam czuł. Kiedy opróżnił całą zawartość szklanki, niesamowicie go strzepało i skrzywił się jeszcze bardziej i wystawił język odruchowo, by pokazać jak mu to bardzo nie smakuje.
- Boże oby mi to szybko puściło, bym nie musiał tego dziadostwa pić – jęknął niezadowolony i oddał mi przeźroczystą szklankę do ręki.
- Jak się jeszcze wygrzejesz w łóżku, to na pewno Ci przejdzie – mówiąc do wróciłam do kuchni aby umyć szklankę, lecz gdy poczułam lekki ścisk w swoim żołądku, postanowiłam to zrobić później, więc zalałam tylko szklankę by nie zaschła – Zjesz jajecznicę albo leczo? - spytałam z kuchni.

Rafael? ;3
Zjemy coś? Jak tam się czujesz? Xdd

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz