30 gru 2018

Od Wandy cd Nivana

— Czy ja wiem? Zapowiadało się na to, że prędzej, czy później dotrzesz do tego momentu — mruknął, na co wypuściłam dym z ust i odsunęłam od nich papierosa, krzywiąc się nieznacznie. Mama nie byłaby dumna, ale co zrobić, trzeba było po prostu przyznać, że papieros raz na jakiś czas trochę relaksował. Przysparzał o raka, ale co to za cena, za chwilę spokoju i odetchnięcia. — I mam swoje, dzięki — dopowiedział jeszcze, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową.
W sumie czego się spodziewałam, Oakley bez papierosów? To jak saper bez ręki i rozwagi.
I tak staliśmy w chwilowej ciszy, raz po raz zaciągając się gęstym dymem, prawdopodobnie rozmyślając, jak skończyliśmy w takim miejscu, mając zupełnie inne plany na życie.
Albo w ogóle nie myśląc, w sumie bardziej prawdopodobne.
— Wypiękniałaś, Przewalska, wiesz? — wypalił nagle, trochę wyrywając mnie z zamyślenia o niczym szczególnym.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, przy okazji zahaczając niesforne kosmyki włosów o ucho.
— Teraz już wiem — mruknęłam, parskając cichym śmiechem. — Czy ja wiem, czy wypiękniałam… Schudłam, może to to. I trochę się uspokoiłam, i obcięłam włosy, ale żeby od razu wypięknieć? — dodałam, prychając jeszcze i przykładając papierosa do ust. — Ale dziękuję, ty też lepiej wyglądasz. Doroślej i dumniej, już nie dwanaście, a trzynaście na dziesięć. Dobrze ci w płaszczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz