28 gru 2018

Od Jacoba CD. Ashley

                 Delikatne promienie słońca zaczęły uporczywie wdzierać się do pokoju, zmuszając mnie do przerwania błogiego snu i powrotu do rzeczywistości. Uniosłem się do pozycji siedzącej, jednak już po chwili dopadł mnie silny, pulsujący ból w tylnej części głowy. Moja twarz wykrzywiła się w grymasie cierpienia, a ręce zawędrowały w górę, rozprostowując ciało po całej nocy spędzonej w bezruchu. Przetarłem dłońmi zaspane oczy, a gdy je otworzyłem, omal nie wrzasnąłem z przerażenia.
Otaczały mnie te same, dobrze znane mi ściany, te same meble i te same obrazy.
Obrzuciłem nerwowym spojrzeniem każdy element wystroju, a gdy mój wzrok zatrzymał się na śpiącej obok Ashley, zerwałem się z kanapy i odskoczyłem o krok do tyłu, niczym oparzony.
― Cholera. ― moje dłonie mimowolnie zacisnęły się na zmierzwionej czuprynie w niedowierzaniu.
Jakim cudem się tu znalazłem? Dlaczego jestem cały poobijany? Czy to sen?
W mym umyśle kłębiły się całe dziesiątki różnorodnych pytań, które nie pozwalały mi choć na moment zaznać spokoju. Pragnąłem odpowiedzi i... prysznica, bo z higieną krucho, kiedy jest się po kilku upadkach do rowów.
Zapanowałem nad szybkim oddechem, złożyłem koc, którym byłem nakryty w kostkę i powolnym krokiem ruszyłem w kierunku łazienki, przemierzając znajomy mi korytarz i oglądając go tak, jakbym widział go po raz pierwszy.
Tak bardzo tęskniłem.
Zwinnie przemknąłem przez dom i dotarłem do łazienki. Nacisnąłem delikatnie klamkę i wszedłem do środka, uśmiechając się krzywo na widok różowych ręczników ułożonych starannie na półce i całych rzędów równo poukładanych kosmetyków.
To miejsce tak bardzo kontrastuje z moim domem, w którym porozrzucane są wypalone pety, puste butelki po winie oraz ubrania, a wszystko jest nasiąknięte specyficznym zapachem, stanowiącym połączenie woni alkoholu i dymu tytoniowego.
Wydałem z siebie ciche westchnienie ulgi i usilnie próbowałem zwalczyć parszywą myśl, która krążyła mi po głowie i sugerowała, że moja obecność tutaj jest sporym nadużyciem i powinienem czym prędzej stąd wyjść.
― Chrzanić to. ― zdjąłem ubrania, po czym rzuciłem je w kąt łazienki, zaburzając tym samym idealny ład panujący w pomieszczeniu, a następnie wszedłem do kabiny i zasunąłem za sobą kotarę.
*
            Czym prędzej owinąłem się ciasno ręcznikiem [w bardzo męskim kolorze], po czym stanąłem przed obszernym lustrem i przygładziłem rozwichrzone włosy, przywracając się do ludzkiego stanu. Od razu lepiej robi się człowiekowi na duchu, kiedy widzi się wreszcie w dawnej formie, a przynajmniej jej drobnej namiastce. Może pójście pod prysznic nie jest wielkim wyczynem, ale bez wątpienia stwierdzam, że to jeden, drobny kroczek prowadzący do odzyskania dawnej postaci.
Obróciłem się w kierunku wyjścia, po czym delikatnie uchyliłem drzwi od łazienki.
Nawet nie wiecie, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy w progu, tuż przed swoją twarzą ujrzałem Ashley.

Ash?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz