29 gru 2018

Od Thomasa cd. Oliego

Nie rozumiałem, o co chodziło. Spokojnie sobie rysuje, potem ma atak paniki i nagle zasypia. Patrzyłem, jak jego głowa swobodnie leci w moim kierunku i miałem wrażenie, że przez moje uderzenie stracił przytomność, ale gdy usłyszałem jego oddech, zrozumiałem, że śpi. Zdjąłem jego głowę ze swojego torsu i położyłem ją na poduszce. Zszedłem z materaca i spojrzałem na śpiącego Oliego. Zabrałem jego szkicownik i ołówek, przyjrzałem się własnej osobie na kartce i odłożyłem przedmiot na biurko. Potem znowu spojrzałem na chłopaka. Miał niezadowolony grymas na twarzy, bał się swego ojca? Bo tak zareagował. Może go bił? Oli wspominał, że był pijakiem i miał prostytutki, ale… nie wiem. Mój ojciec jest kochany, stary i oddalone ode mnie parę kilometrów, ale kochany. Nie rozumiałem jak można bać się albo nienawidzić rodziny. Usiadłem na krześle i wypiłem piwo. Siedziałem tak w ciszy, pijąc alkohol i słuchając, jak jego telefon dzwoni. Gdy kończyłem napój, drugi raz zadzwonił. Wstałem i chwyciłem telefon, po czym go wyłączyłem. W pewnym sensie nie chciałem, by telefon obudził chłopaka. Widząc go w panice… widziałem siebie. Czasem gdy wstawałem w nocy po koszmarze i szedłem do łazienki, w lustrze widziałem przerażonego chłopca, który nie radzi sobie z niczym. Oli wtedy też tak wyglądał, w sumie, gdy spał, było podobnie. Brwi miał ściągnięte, oczy zaciśnięte i coś mruczał niewyraźnego przez sen. Stałem jak słup soli, zastanawiając się, co teraz zrobić. Powinien wyjść i zerwać z nim kontakt, tak jak tego wcześniej chciałem, ale przez ten czas, w którym z nim rozmawiałem, uświadamiałem sobie, że jednak mamy coś wspólnego. Nagle zaczął się wiercić, a z jego oczu wypływały łzy. Usiadłem przy jego głowie i położyłem dłoń na jego włosach. Instynktownie zacząłem się nimi bawić, próbując go uspokoić. Gdy głaskałem go po ramieniu, patrzyłem pustym wzrokiem na ścianę i pytałem samego siebie, co mi odbija. W końcu wstałem, Oli przestał się ruszać, a jego mina wydawała się… spokojniejsza. Zabrawszy swoje rzeczy, ruszyłem do drzwi. Ubrałem buty, ale gdy dotknąłem klamki, coś mnie zatrzymało. Chwilę stałem, zamyślony, aż w końcu się odwróciłem.
- Dlaczego jestem taki miękki? - zapytałem siebie samego, nieco zdenerwowany tym faktem. Wróciłem do pokoju, chwyciłem ołówek i zawisnąłem z nim w ręku nad kartką. Zawahałem się. - Głupi, głupi… - powtarzałem to parę razy, aż w końcu napisałem to, co chciałem. Po tym rzuciłem ołówek i wyszedłem wściekły z jego domu, bo czułem, że narobię sobie kłopotów.

Jakbyś chciał pogadać czy coś...
podałem mu swój adres.

<Oli?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz