22 gru 2018

Od Damiena cd. Rose

- Heatcliff, zdejmij czapkę - usłyszałem piskliwy głos Stöcker. Przerwałem machinalne rysowanie malutkich kółeczek na marginesie mojego zeszytu, chwyciłem za kraniec daszka i położyłem czapkę na stoliku, po czym bez słowa wróciłem do bazgrania. Stöcker zamilkła zszokowana i przyglądała się mi przez parę sekund.
- Bez awantury? - spytała z niedowierzaniem matematyczka.
- Bez - mruknąłem, oparłem na dłoni twarz, nie podnosząc wzroku nawet na moment. Kobieta wydała z siebie cichy pomruk, jakby chciała coś dodać, jednak w trakcie zrezygnowała. Matematyka i kolejne dwie lekcje ciągły się mi okropnie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jakkolwiek bym nie próbował choć na chwilę się rozchmurzyć, to albo po prostu nie potrafiłem się do tego zmusić, albo od razu nachodziły mnie przykre myśli. Pierwszą połowę dnia spędziłem głównie słuchając muzyki i nie rozmawiając zbyt wiele z nikim. Akurat szedłem korytarzem na wf, kiedy mój względny spokój miał zostać zaburzony, z naprzeciwka szła Gossie, ciągnąc obok siebie pod ramię jakąś nieznajomą mi blondynkę.
- Damien! - wydarła się, gdy tylko mnie zauważyła, na tyle głośno, by w jej stronę odwróciło się jakieś dziesięć innych osób. Dziewczyny zaraz znalazły się przy mnie, zdjąłem słuchawki i zmierzyłem Goss wzrokiem, równocześnie marszcząc brwi.
- Co się stało? - spytałem, niezbyt zainteresowany zachciankami dziewczyny, za którą nawiasem mówiąc, szczególnie nie przepadałem. Była plotkarą aż do przesady, w dodatku fałszywą.
- Musisz kogoś poznać, to Rose - wskazała na blondynkę, która chyba skądś kojarzyłem, ale nie mogłem przypomnieć sobie skąd. Dziewczyna wyraźnie była zdezorientowana, zrobiła do mnie duże oczy i wyglądała jakby chciała natychmiast uciec i zamknąć się w łazience.
- Cześć, jestem Damien - odparłem, po czym włożyłem ręce do kieszeni mojej bluzy. Rozmowa z sekundy na sekundę robiła się coraz bardziej niezręczna, natomiast Rose spuściła wzrok gdzieś w dół.
- Rose to ta niemówiąca, która będzie teraz chodziła ze mną do klasy, na pewno ktoś ci o tym wspominał, stwierdziłam, że może byś się z nią poznał, no bo... Sam wiesz - wytłumaczyła szybko Gossie, wprowadzając blondynkę w jeszcze większe zakłopotanie, mnie w sumie również. Na dokładkę Goss zaczepiła inna dziewczyna, mówiąc coś o jakiejś spódnicy, po czym porwała ją i razem zniknęły, zostawiając nas z Rose samych. Dziewczyna skołowana zaczęła nerwowo szarpać za kołnierzyk swojego grubego golfa, a ja potarłem się w zamyśleniu karku.
- Jakim cudem potrafisz się dogadać z Gossie? - zapytałem, a Rose wyjęła szybko swój telefon z kieszeni.
Ona do mnie mówi, a ja jej odpisuję i pokazuję - dziewczyna podetknęła mi ekran pod nos, z napisaną wiadomością.
- Miałem na myśli, jakim cudem potrafisz nadawać z nią na jednakowych falach, bariera językowa, czy coś w ten deseń to dla niej do żaden problem - zaśmiałem się cicho, a ona uśmiechnęła i ponownie zaczęła stukać w klawiaturę smartfona. Zatrzymałem ją ruchem dłoni. - Możesz do mnie migać, jeśli tak ci łatwiej, bo rozumiem, całkiem sporo.
Dziewczyna uniosła wysoko brwi, po czym nieco trzęsącymi się rękami przeprosiła mnie za to zawracanie głowy, bo nie chciała, tylko po prostu Gossie uparła się na to, by ją ze mną zapoznać. Zrobiło mi się jej trochę szkoda, bo pewnie przytłoczył ją ekstrawertyzm Goss, która upatrzyła ją jako cel na swoją nową psiapsiółę, a teraz porzuciła na środku wielkiej szkoły, której nie znała, w dodatku z zupełnie obcym kolesiem.
- Gdzie masz teraz lekcje? Zaprowadzę cię, jak coś - wzruszyłem obojętnie ramionami. Rose nie wiedziała, więc w pomocnym geście, znalazłem jej plan zajęć na stronie szkoły oraz klasę, w której dziewczyna miała zajęcia. Popatrzyła na mnie wyraźnie wdzięczna, a ja usilnie próbowałem sobie przypomnieć, gdzie widziałem ją wcześniej.
- Mam wrażenie, że cię skądś kojarzę - zacząłem z zastanowieniem, ale akurat wtedy obok nas przeszła Katie. Przeniosłem wzrok z Rose na byłą dziewczynę i ścisnęło mnie gardle, gdy nasze spojrzenia na moment się spotkały, a potem jej oczy przeciągle zmierzyły rozmawiającą ze mną blondynkę. - Sorry, muszę iść - rzuciłem gwałtownie i odszedłem, w stronę Kate.
- Hej, poczekaj - dogoniłem ex, a ona popatrzyła na mnie cierpko. - Masz tu coś - zdjąłem długą, białą nitkę, która wyraźnie odznaczała się na bordowym rękawie jej sukienki.
- Cześć, Damien. - odparła, akcentując w nieprzyjemny sposób moje imię. - Damien, ja naprawdę prosiłam cię, żebyś...
- Nie - przerwałem jej, szukając choć cienia niepewności, czy braku przekonania w jej oczach. Pustka.
- Odpuść, choć jeden raz odpuść - westchnęła ciężko i wyminęła mnie. Odprowadziłem ją wzrokiem, zaciskając mocno usta, a gdy zniknęła, odwróciłem się i niemiłosiernie wkurwiony ruszyłem w stronę szatni. Poczułem się jeszcze gorzej, niż wcześniej, w sumie to chciało mi się usiąść i rozryczeć jak małe dziecko. Ostatecznie skończyło się to na tym, że w szatni, poszarpaliśmy się nieco z Davidem, który akurat się nawinął i był w tamtym momencie (w każdym innym z resztą też) najbardziej denerwującą osobą na świecie
Ostatecznie, stojąc z rozbitą i siną dolną wargą, szczęśliwy na myśl o powrocie do domu, czekałem w stoickim spokoju na spóźniający się już dobre piętnaście minut autobus do domu. Ludzie otulali się ciasno kurtkami, a niektórzy chowali pod wiatką przystanku, chroniąc przed padającym obficie śniegiem. Pomiędzy tymi drugimi dopatrzyłem poznaną tego samego dnia Rose, i wtedy przypomniało mi się, jak olałem ją przed wuefem. Zrobiło mi się głupio, ale zupełnie wypadła mi z głowy. Dziewczyna studiowała ze skupieniem rozkład przystanków, najwyraźniej nie kojarząc jeszcze zbyt dobrze, jak kursują tutaj autobusy. Z poczuciem winy podszedłem do niej i szturchnąłem ją lekko w ramię. Odwróciła się zaskoczona, a potem zmarszczyła na mój widok brwi.
- Wiesz, jak wrócić? - spytałem od niechcenia. Blondynka z początku wyglądała, jakby chciała odrzucić moją pomoc, ale potem westchnęła przeciągle.
- Niezbyt.
- A gdzie mniej więcej mieszkasz?
Rose wytłumaczyła mi pobieżne w jakim miejscu znajduje się jej dom, skojarzyłem, że jej autobus najpierw przejeżdża przez jej przystanek, a potem robi pętlę blisko mojego, więc wyjaśniłem jej to i zaproponowałem, że do niej dołączę.

Rose? tylko słuchaj, f a b u ł a  d o  p r z o d u 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz