5 maj 2019

Od Ivana CD. Victorii

Podałem dziewczynie leki, które wpływały dość szybko na depresje. Chciałem sprawdzić czy poprawi jej się stan zachowania czy raczej zostanie w tym samym. Kiedy przewieźli ją na inną sale i zdjęli jej kaftan Victoria dalej spała. Czy chciałem ją zjeść? Moja odpowiedź nie była ważna z powodu iż jej współlokator cały czas czuwał. Dlatego chroni jej dupę. Nie mogę więcej nagle sprawić by zniknęła. Zresztą dwa tygodnie temu wyszła stąd jedna osoba. Daleko nie zaszła. Kiedy Victoria się obudziła spojrzała od razu na mnie z przerażeniem. Rozejrzała się po sali i od razu podniosła się zdając sobie chyba sprawę, że jest bez kaftana. Od razu chciała wstać jednak pokręciłem głową.
- Lepiej nie stawaj na razie na nogi. Daj im przynajmniej godzinę - powiedziałem, a ona pokręciła głową i chciała wstać jednak upadłaby gdybym jej nie złapał w ostatnim momencie. Dziewczyna uderzyła mnie z łokcia w brzuch. tego się nie spodziewałem.
- Proszę się uspokoić inaczej znów założymy Pani kaftan bezpieczeństwa - powiedziałem dość głośno, a ta od razu przestała się szarpać i próbować znów mnie uderzyć.
- Nie założycie mi tego znów - rzekła jedynie ale dała się położyć na miejsce. Zaczynała się uspokajać. Zapewne była dość nerwową albo szaloną osobą. Leki powodują, że zaraz będzie spokojniejsza.
- Nie założą jeśli będziesz wykonywać polecenia i przestrzegać zasad - odpowiedziałem już spokojniej niż wcześniej. Ja jestem w stanie uspokoić się bez leków. Albo po mnie tego nie widać. Nie było jednak to teraz ważne.
- Podałem ci leki, po których będziesz spokojniejsza. Możliwe iż twoje skoki w zachowaniu spowodowane są depresją, a może coś ci dokładali do napoju i nawet o tym nie wiedziałaś. Albo sny na jawie, może nawet lunatykowanie. Na razie cię badamy i chcemy ci pomóc, więc proszę o to byś współpracowała - powiedziałem do niej.
- Nie jestem tutaj z własnej woli - odpowiedziała jedynie jednak już spokojniejszym głosem. Jej źrenice wracały do normy, a kolor był już w porządku.
- Tutaj większość osób przychodziło z nie swojej woli, a wychodzili w lepszym stanie. Dużo lepszym stanie - rzekłem, a ona prychnęła na moje słowa. Westchnąłem i podszedłem do dziewczyny, która leżała teraz na łóżku.
- Zmierzę ci teraz ciśnienie i pobiorę próbkę krwi na badania - powiedziałem jedynie. A obie czynności zajęły mi zaledwie dziesięć minut. Ciśnienie dziewczyny było lekko podwyższone jednak nie należało się tym martwić. Zapewne strach, nowe pomieszczenie i nowy lek na to wpływają.
- Prześpij się, jeśli chcesz wyjść i rozprostować nogi będzie na ciebie czekać pielęgniarka i ona zaprowadzi cie do pokoju gdzie możesz odpocząć z innymi - rzekłem i wyszedłem zostawiając dziewczynę samą. Czy jest możliwa ucieczka? Nie. Popełnienie samobójstwa przez pacjenta? Mała, chyba, że jest pomysłowy.
- Pilnuj jej - powiedziałem do Anny, która stanęła właśnie obok mnie i to Victoria podlegała jej opiece.
- Dobrze - odpowiedziała kiwając jednocześnie głową.

Victoria? Przepraszam, że tak krótko ale nie miałam pomysłu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz