6 maj 2019

Od Katfrin Do Trace'a

- Siostrzyczko! - usłyszałam głośne wołanie z dołu domu. O nie. Przykryłam głowę kołdrą jakby to miało sprawić, że przestanę być widoczna. Niestety dalej byłam.
- Gdzie jesteś?! - darł się dalej. Jebany śmieć, ale dalej mój brat.
- Nie drzyj się bo wstanę i ci przywalę! - wydarłam się do niego i usłyszałam jak wchodzi po. schodach. Wiedziałam, że czegoś chce. tylko w takich chwilach mówi do mnie "siostrzyczko". Nienawidzę jak coś ode mnie chce. Wszedł do pokoju bez pukania! No szanujmy się kurwa! Tak lubi pukać, a nagle mu się nie chce?!
- Puka się - powiedziałam, a on zapewne teraz wywrócił oczami. Niestety nie widziałam co chłopak robi. Nagle poczułam jak rzuca się na łóżko czyli i na mnie! Osiemdziesiąt kilo właśnie leży na moich plecach.
- Zejdź ze mnie - rzekłam i spróbowałam go zrzucić z siebie jednak ten zaczął mnie gilgotać. O nie. Co za dużo to nie zdrowo. Zaczęłam się mu wyrywać i w końcu udało mi się wydostać spod "uścisku" Bellamiego.
- Czego kurwa ode mnie chcesz gdy mam wolne?! - zapytałam i stanęłam przed łóżkiem z założonymi dłońmi na biodrach. Bez urazy, może i mało śpię, ale kiedy mam możliwość, chce leżeć w moim łóżku jak najdłużej. A ten tutaj osobnik ściągnął mnie z niego o... podniosłam telefon z szafki i odblokowałam go. Wskazywało na 7.47!
- Chce wyciągnąć cię na małego drinka wieczorem. Będzie zabawnie - powiedział i położył się wygodnie na moim łóżku. Popatrzyłam na niego, a potem na telefon.
- I musiałeś przyjść do mnie o tej godzinie by zaprosić mnie na drinka? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Wiem, że jak przyszedłbym później miałabyś za dużo na głowię. A jak obudzę cię wcześniej to zrobisz wszystko wcześniej i będziesz miała czas na drinka - powiedział i wzruszył ramionami i wyszczerzył się do mnie. Nie powiem dobra technika, pomyślał. Ale powiedzmy szczerze, że dalej jestem na niego wkurwiona.
- Bądź gotowa na 19 siostrzyczko, przyjadę po ciebie - rzekł i wstał z łóżka. Poczochrał moje włosy i wyszedł z pokoju. Westchnęłam i rzuciłam się na łóżko chcąc pogrążyć się w dalszym śnie jednak nie udało mi się to. Jebany śmieć wiedział, że jak raz się obudzę to ciężko mi zasnąć. Kochany braciszek. Wstałam z łóżka i wzięłam ze sobą telefon uruchamiając nim telewizor włączyłam muzykę. Szybciej się ogarnę, szybciej będę miała wolne co za tym idzie więcej czasu na przygotowanie się do jebanego drinka. A może w końcu przyda mi się takie coś? Możliwość wyrwania się bez problemów? Tak w szczególności bez problemów. Zeszłam na dół i powitała mnie muzyka, która sprawiła, że moje dobre nastawienie wzrosło. Może nie będzie tak źle jak myślę? Ruszyłam w kierunku kuchni by tam zjeść jakieś śniadanie. Dziś nie mam dużo obowiązków więc mogę spokojnie postać w kuchni. Czyli to co lubię.

~~~~**~~~~

Skończyłam trening z Bellą i oczywiście Kelionem, który potrzebuje codziennej dawki adrenaliny. Wróciłam do domu, a godzina była dość wczesna ponieważ 16.12. Ruszyłam od razu do łazienki by tam rozebrać się z brudnych ubrań i wziąć ciepły prysznic, który zapewne zmyje ze sobą także zmęczenie. Mimo iż praca z końmi to moje ulubione zajęcie nie oznacza to, że nie męczyło. Kiedy umyłam się i nałożyłam na mokre włosy ręcznik zmarszczyłam czoło przypominając sobie o tym, że przecież co dwa dni to ja muszę zamykać stajnie, bo mój stajenny wtedy nie może zostawać do tak późnej godziny. Ale przecież to on dziś ją zamyka. Kurwa skąd Bellami o tym wiedział? Nie ważne. Kiedy wróciłam do kuchni była już 17. Wiedziałam, że powinnam powoli zacząć się ogarniać jednak nim to zrobiłam usiadłam na kanapie, a tuż obok mnie zaraz pojawił się Veron i położył się na moich kolanach. Wzięłam paczkę papierosów i odpaliłam jednego opierając się wygodnie o poduszki. Westchnęłam, a dym wyleciał z moich płuc. Powoli byłam bardziej spokojna, o ile mogłam być jeszcze mniej zdenerwowana niż teraz.
- Będziesz dziś pilnował domu - powiedziałam i pogładziłam psa po pysku na co ten zamknął jedynie oczy zadowolony ze znajdującej się właśnie sytuacji. Uśmiechnęłam się, a kiedy skończyłam papierosa wyrzuciłam go do popielniczki i wstałam, przez co pies zapewne obudził się. jednak nie zszedł z kanapy, która była duża, a jednak on sam zajmował jej połowę. Westchnęłam i ruszyłam na górę by tam ubrać się, umalować i wysuszyć włosy. Miałam dwie godziny więc nie śpieszyłam się. wiedziałam, że jestem w stanie zrobić to w godzinę.

~~~~**~~~~

Kiedy wsiadłam do samochodu Bellamiego, który jak zawsze był przed czasem od razu odpaliłam papierosa.
- Wow, myślałem, że będę musiał cię zaciągnąć tutaj, a ty przyszłaś sama - powiedział, a ja wywróciłam oczami i zaciągnęłam się papierosem. Chłopak zaśmiał się widząc moją minę, a ja rzuciłam torebkę na tył samochodu.
- Jedź bo jeszcze wysiądę - rzekłam, a on pokręcił głową.
- Pierw musiałabyś dopalić więc miałbym jeszcze jakąś minutę - powiedział, a aj spojrzałam na niego zła.
- Chyba, że bym go wyrzuciła - odpowiedziałam i przez "przypadek" z moich palcy wypadł papieros na ziemię.
- Jesteś okropna, zmarnowałaś szluga - rzekł jednak ruszył samochodem. Uznałam to za wygraną. No bo jak inaczej to nazwać? Po około dziesięciu minutach i czterech papierosach byliśmy pod klubem. Weszłam razem z Bellem bez kolejki bo ten oczywiście znał tu każdego. Wywróciłam oczami na uśmiech mojego brata mówiący: i co? Ty też byś tak umiała? Owszem umiałbym. Muszę wyjąć tylko broń. Ale obiecałam sobie, że dziś bez problemów tak? Zresztą wiedziałam, że w ten sposób zachowalibyśmy się jak dzieci, które chcą się przedrzeźniać. Westchnęłam i stwierdziłam więc, że nie warto. Podeszłam do baru i zamówiłam od razu whisky z colą. Lubię drinki i wiem, że zwykle barmani otrzymują zamówienia wódka z colą, lub właśnie whisky, ale miałam ochotę na coś zwyklejszego. Odszukałam Bellamiego, który właśnie podchodził do grupki znanej mi już osób. Ruszyłam w ich stronę bez zastanowienia.
- Hey wszystkim - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Kat! Dawno cię nie widziałam - rzekła Isabell. Owszem. Bo cię kurwa nie lubię. Uśmiechaj się.
- No trochę czasu minęło - powiedziałam i wzruszyłam lekko ramionami. Dalej się uśmiechałam, żeby nie było tak? Czemu nie powiem, jej co o niej sądzę? Bellami mnie o to prosił. Obiecałam mu więc niestety jestem dla niej miła.
- Siadaj! - powiedziała i przesunęła się. Usiadłam obok niej i wtedy się zaczęło. Kiedy wypiłam swoje whisky ktoś postawił przede mną kolejny, kolejny i kolejny. Po piątej szklaneczce przestałam liczyć. Mój kochany brat gdzieś zniknął, a ja wyszłam z Isabell, której mimo wszystko dalej nie lubiłam potańczyć. Kiedy skończyła się piosenka uśmiechnięta powiedziałam jej, ze idę zapalić. Chciała iść ze mną. Zgodziłam się bo przecież nie pożałuje komuś papierosa prawda? Wyszłyśmy a dwór i tam ja oparłam się o murek i wyjęłam paczkę. Dałam jednego dziewczynie i sama wzięłam drugiego do ust. Odpaliłam papierosy i zaciągnęłam się swoim. Kręciło mi się w głowię od natłoku alkoholu przez co strzał z broni był dla mnie karą. Myślałam, że to ja zostałam trafiona i przez pierwszą chwilę zapomniałam o całkowitym przygotowaniu. Alkohol sprawił, że nie myślałam jasno. Rozejrzałam się i ujrzałam tylko upadające ciało Isabell.

~~~~**~~~~

Kiedy policja została powiadomiona od razu przyjechali. Siedziałam w klubie i popijałam właśnie sok pomarańczowy z lodem. Nie byłam roztrzęsiona jednak zaskoczona daną sytuacją.
- Kat, jakiś policjant chce z tobą pogadać - powiedział Bellami, który właśnie do mnie podszedł. Westchnęłam i pociągnęłam soczek przez słomkę. Lubię sok pomarańczowy. Nie za słodkie to i nie za kwaśne.
- Niech przyjedzie więc - rzekłam i wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się na krześle i spojrzałam na mężczyznę, który właśnie szedł w moją stronę.
- Jestem Trace Phoenix, a Pani to Katfrin Salvadore tak? - przedstawił się i od raz spytał o moje osobowość.
- Tak - odpowiedziałam tylko i sięgnęłam po szklankę by dalej pić soczek.
- Muszę zadać więc kilka pytań - powiedział, a ja wywróciłam oczami jednak wiedziałam, że to jest konieczne.
- Niech więc Pan usiądzie, chyba, że wolisz stać - rzekłam. odwróciłam się do baru i pomachałam Nialowi, który był tutaj barmanem.
- Przygotuj jeszcze jeden soczek - powiedziałam, a on uśmiechnął się na moje słowa i pokręcił głową jednak zaczął robić sok dla policjanta. 


Trace? xD

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz