5 maj 2019

Od Trace'a C.D Sarah

Przeprosił na chwilę obcą dziewczynę, tym samym wychodząc ponownie na zewnątrz pojazdu. Zdziwił go telefon młodszej siostrzyczki. Jeszcze bardziej wysłane potem zdjęcie z jakimś mężczyzną. W restauracji. Na pierdolonej kolacji. Akceptując pomysł ich rodziców o wspólnym mieszkaniu i jej studiowaniu w wielkim mieście, Trace wręcz poprowadził jej przedwczesne wykłady. Lista zakazów była dłuższa od nakazów, co wcale nie zdziwiło Cassiopei. Po jego odsłuchaniu od razu przyszła jej na myśl rezygnacja z wyjazdu. Przeżyła jednak załamanie po odsłuchaniu nakazów, co doprowadziło rodziców do wybuchu śmiechu. Jednak zawsze wiedziała, że jej kochany braciszek wzorowo sprawował swoją rolę, jaką odgrywał już wiele lat. No może. Czasem uczył jej grzecznych rzeczy, popierając argumentem “każdy musi spróbować wszystkiego”. Jednak ona w małej ilości.
Rzecz jaka doprowadziła go do szewskiej pasji i chęci odreagowania to facet, który był obok niej. Jebany Morty ostatnimi czasy pozwalał sobie za dużo. Ba. Nabrał większej pewności siebie, co doprowadziło do zadziwiającej niezgody między nimi. Jednak wystarczyło go wysłać do kostnicy, a szybko powracał do dawnego siebie.
- Przepraszam, że musiałem rozmawiać tak długo. Musiałem skoczyć jeszcze do biura, aby pozostawić papiery dla współpracownika. Gnojek za dużo sobie pozwala. - uśmiechnął się pod nosem, wyobrażając sobie jego zdziwienie jutro o poranku. Na szczęście załatwił sobie dzień wolnego. Bez większego myślenia odpalił silnik ukochanego samochodu, tym samym wyjeżdżając z parkingu. - Odpowiadając na twoje pytanie. Byłem tylko w zastępstwie, jednak namieszałem w papierach.
- Czasem to nie jest karalne? Możesz przecież zostać wylany z pracy. - nie spodziewał się tak szybkiej reakcji na jego słowa. Dziewczyna spojrzała na niego z nutą niepewności.
- Zanim się dowiedzą, Trace Phoenix powróci na swój wydział. Muszę przeprosić cię, że wykorzystałem obecną sytuację. Mała zemsta na ludziach z pracy, ale zrobiłem to w pewien sposób dla twojej osoby. - odparł, stając na światłach. Ze zdziwieniem dostrzegł w korku jakiś wypadek kilka samochodów przed nimi. Wspaniale. Wjebałem się w wielkie bagno, pomyślał, próbując zapomnieć o swoim wieczorze z whiskey i meczem koszykówki. - Gołym okiem widać, jak dbasz o swojego niedorobionego brata. Nie chcę też wnikać w wasze relacje, dodatkowo posądziłem pochopnie o znęcanie.
- Chyba wystarczy… Podziękować z mojej strony? - przetarła po raz kolejny oczy. Z punktu widzenia musiała mieć ciężki dzień. Korki w centrum tylko psuły ich położenie.
- Dodatkowo nie chciałem brudzić jego kartoteki. Przez małą rozmowę stwierdziłem, że został sprowokowany przez tamtą bandę. - potwierdził. Trzymając kierownicę jedną dłonią, sięgnął po paczkę cukierków, kupionej tego ranka. - Może jednego?
~ * ~
Przez jakiś ludzi ucierpiałych wskutek wypadku, mieli w plecy całe pół godziny jazdy. Sytuacji nie koloryzowało zmęczenie, jakie odczuwał kierowca od dłuższej chwili. Kiedy skończyli rozmowę o całej sprawie z komisariatu, każde pogrążyło się w swoim przemyśleniach. Jedyną rzeczą zagłuszającą ciszę była cicha muzyka, płynąca z głośników. Trace musiał jakiś czas poświęcić na rozmowę z zaznajomionym radcą prawnym, dotyczących jego położenia w pewnej sprawie. Będąc już pewną odległość od miasta, zjechał na pobocze.
- Dobra. Jesteśmy na miejscu, z którego miałaś mnie nakierować na twoje okolice zamieszkania. Nieznajoma? - jakie było jego zdziwienie, kiedy po dłuższej chwili nie uzyskał odpowiedzi. Niepewnie odkrył jej włosy, przysłaniające jej twarz. Długo potrwało dojście do niego informacji. Spała. Zasnęła przez prawdopodobnie zmęczenie. - Co mam niby zrobić, hm?
Widział czarną torbę na kolanach nowo poznanej dziewczyny. Jednak Trace przez własny kodeks moralny nie miał zamiaru w niej grzebać, aby dowiedzieć się o dokładnym miejscu zamieszkania. Po bezczynnym siedzeniu, zawrócił samochód w stronę miasta. Najwyżej jutro mnie spoliczkuje, pomyślał, widząc czarne scenariusze jutrzejszego poranka. Na szczęście zmienił rano pościel we własnym łóżku, a jego czekała niewygodna noc na salonowej kanapie.

> Sarah?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz