31 maj 2019

Od Milo cd. Noelii

Już tyle razy słyszał, żeby się nie wtrącał w żadne bójki i takowych nie wywoływał. Tyle razy ojciec się na niego wydzierał, gdy się dowiadywał o rozwaleniu komuś nosa, bądź ranach na ciele Milo. Nawet już nie pamiętał kogo wyzywał i prowokował do bójek, nie zwracał na to uwagi. Gdy nie miał humoru i był wściekły, musiał się na czymś wyżyć, a ludzie są na tyle głupi, że pozwalają to robić na sobie. To samo się zdarzyło dnia dzisiejszego. Miał kulturalnie pojechać do szkoły, ale nie potrafił. Gdy zobaczył w zaułku śmiejącą się bandę, która właśnie rzucała kamieniem w jakąś żabkę, nie potrafił ich wyminąć. Nawet nie pamięta, co powiedział. Podszedł do nich, odezwał się spokojnie, a kulturalny monolog zamienił się w wyzwiska.
To było zabawne, ponieważ bójka nie potoczyła się po jego myśli. Co ciekawsze, ona w ogóle się nie rozpoczęła! Porobił parę uników, uderzył jednego faceta w nos, sam przyjął parę ciosów, gdy jego kumpel wyciągnął z kieszeni nóż. Nawet nie zdążył pogrozić nim, nie wiadomo skąd pojawiła się jakaś kobieta, która ich wszystkich załatwiła. Milo miał w tego nieukrywaną zabawę i satysfakcję, miał ochotę śmiać się głośno. Chociaż przed oczami trwała potyczka, jego umysł skupił się na nożu i twarzy dziewczynie. Nie czuła bólu, nie skrzywiła się w żaden sposób, zamiast tego się uśmiechnęła. Milo czuł się jak po ekstazie, myślał o czymś sadystycznym, za co zostałby mocno skarany przez ojca, a terapeuta wysłałby go na jakieś wakacje, z dala od ludzi, by przypadkiem nie zrobił nikomu krzywdy.
Nie wyobrażał sobie żadnego miejsca, ani czasu, tylko dziewczynę. Nagą, bez ubrań, leżąca przed nim, z pięknym uśmiechem. W tej scenie był jeszcze on sam, trzymał w obu rękach noże i powoli, w wyznaczonych miejscach zaczął ją ciąć, obserwując jej piękny uśmiech, którego żadna rana nie zniszczy. Widział krew, masę krwi, która spływała po jej ciele i wpadała do otwartych ust, gdy w końcu zaczął ciąć na ślepo i bez umiaru, aż na jej ciele nie zostanie ani jednego wolnego miejsca.
Jednak nie stracił zmysłów. Gdy dziewczyna usiadła obok niego, natychmiast wrócił do rzeczywistości. Zgodził się na jej propozycje, chociaż powinien iść wykłady. Wolał spędzić czas z nią, miał nadzieję na długą i trwała przyjaźń, podczas której będzie mógł zadawać jej ból, a ona nie pójdzie na policje się poskarżyć. Chociaż marzenie to było tak podniecające, wiedział, że nic z tego nie wyjdzie. I nie myślał o wszelkich zakazach w kontaktach międzyludzkich.
Mówi się, że nie wolno wsiadać do obcych aut, jednak on złamał jakiekolwiek zasady mając raptem osiem lat, dlatego nie widział nic złego w pojechaniu do obcego domu.
- Co od ciebie chcieli? - zapytała, gdy włączyła silnik, a razem z nim radio. Poprawnie, to czego ja od nich chciałem.
- Nie zdążyłem się dowiedzieć – odparł obserwując jak wyjeżdżają z parkingu. - A ty pojawiłaś się przypadkiem, czy już czatowałaś? - zapytał.

<Noelia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz