15 maj 2019

Od Trace'a C.D Noelia

Krzywiąc się na silący się z każdym krokiem ból kolana, dopadł na swojego towarzysza niedoli. W tamtej sytuacji miał daleko w tyle stan, do jakiego zdołała się doprowadzić ich współtowarzyszka. Dla niego mogła się wykrwawić. Zdechnąć na pierdolonych panelach własnego salonu. Jej śmierć wystarczająco ukoiłby chęć zemsty Trace’a, jednak wiedział, że długonoga blondi nie czuje nawet namiastki bólu. W niektórych przypadkach, los był zbyt dobry dla upadających na dno istot żywych.
Przyłożył kawałek czystego materiału leżącego na blacie mebla, próbując zatamować nadal wypływającą z głębokiej rany, krwistą posokę. Ze wszystkich sił próbował powstrzymać swój niewyparzony język, kiedy dostrzegł baczną obserwację Noelli. Niejednokrotnie przecierał brudną dłonią twarz, próbując jak najdłużej zachować trzeżwość umysłów. chwilowa adrenalina krążącej w jego żyłach, zaczynała go opuszczać. na jej miejsce ponownie powrócił nieznośny już ból, odczuwany z połowy okaleczonego ciała. W głębi serca dziękował za szybką reakcję ludzi na komisariacie, którzy byli poinformowani przez cywila o jego zniknięciu. Poinstruowana w pewnych krokach jego młodsza siostra, idealnie odegrała swoją rolę. Jeszcze przed zamieszkaniem razem ostrzegł ją o pewnych wypadkach, jakie mogły być powiązane z jego zawodem. Same jego czyny nie raz zagrażały ludziom pracującym w nielegalnych sektorach handlu, wszelkimi karalnymi produktami.
- Monty. Mówiłem, że jeszcze zobaczysz niebieskie niebo, oraz ukochanego komisarza. Pozwalam umówić się z moją siostrą, słyszysz? - zaczął mówić zachrypniętym głosem. Nerwowo spoglądał na telefon leżący obok z nadzieją, że pomoc szybko oddzwoni.
- B-bardziej żałosnych jeszcze bardziej nie słyszałam… W swoim życiu. - usłyszał obok siebie słaby szept. Zdziwiło bruneta, że jeszcze zdołała okazać kpinę, jednocześnie z pogardą. Świetna aktorka, przeszło mu przez myśl.
- Mam w dupie twoje pierdolone zagrywki...Gnijąc w śmierdzącej piwnicy, przytulając ciebie… Naprawdę chciałem pomóc. - odpowiedział na zaczepkę kobiety, zabezpieczając ponownie broń.
P-psy zawsze chętne do pomocy, hm? M-musisz dać mi namiary na tresera.
- Ty szmato! - nim zdołał pociągnąć za spust, doszły do jego uszu głośne syreny policyjne. Zbladł widząc posyłany, wręcz perfidny uśmieszek w jego stronę. Potem pamiętał tylko chaos. Płacz i wołanie o pomoc Noelii, setki pytań komisarza oraz ratowników. Zanim trafił do karetki, stracił kontakt z rzeczywistością.
~ * ~
Trace dziękował w myślach swoim rodzicom, którzy zdołali go lata temu podjąć studia w tym wielkim mieście. Tutaj wszystko było niesamowite, przemyślane i odpowiednio zaprojektowane. Różnorodność kulturowa była widziana tutaj gołym okiem, co jeszcze bardziej budziło zainteresowanie tym oto miejscem. Nowoczesny szpital odznaczał się tym samym. Biel jak w filmach kinowych była tutaj idealnie wkomponowana z inną paletą barw, aby nie razić w oczy. Oraz nie powodować natychmiastowej niechęci i ucieczki z tego miejsca.
Stróż prawa będącym oficjalnie na urlopie chorobowym, wbił wzrok w panoramę za dość dużym oknem. Tym samym dał znać swojemu rozmówcy, że nie zamierza podejmować jakichkolwiek rozmów w sprawie wydarzeń, jakie przeżył z pozostałą dwójką. Nie zamierzał słuchać o stanie zdrowia nieznajomej mu kobiety, jak przedstawił jej sytuację w szybkim złożeniu zeznań. Dzięki lekkiej manipulacji i udawaniu przekonał biegłego, że doznał wielkiego szoku.
Brat jest jeszcze oszołomiony po operacji kolana… na formalności i zeznania przyjdzie jeszcze czas, naprawdę. - ciszę zakończył niepewny głos młodszej od mężczyzn studentki, która w ostatnim czasie spędzała w szpitalu dużo czasu.
- Sytuacja jest zbyt poważna, aby wszystko opóźnić w czasie. Sprawa wyszła na jaw, a media chcą prawdy. - mruknął zrezygnowany pracodawca bruneta, który próbował sprostować dotychczasowe ataki gazet i mediów. - Kurwa, Phoenix. Widzę, że coś ukrywasz!
- Proszę przestać! - powiedziała błagalnie, w ostatniej chwili łapiąc mężczyznę za ramię. Poszkodowany w całym zajściu spojrzał na gościa, krzywiąc się odczuwanego bólu. Bądź co bądź, leki przestały działać jakiś czas temu.
- Naruszenie stanu poszkodowanego i niezdolnego psychicznie do służby w policji… Może być nieodpowiednie do pańskiej rangi… - mruknął.
- Kiedyś musisz zacząć gadać. Osobiście to zrobię, słyszysz?
~ * ~
Nowoczesny szpital odznaczał się na tle innych nie tylko nowatorską formą leczenia, ale też przestrzeganiem wszelkich zasad. Między innymi kontrola odwiedzin, tym bardziej pacjentów dotkniętych dość boleśnie na zdrowiu. Trace przy muzyce lecącej z telewizji, poświęcił czas na rysowanie. Pogrążony w ciszy, analizował dotychczasowe wydarzenia. Z wszelkich przygód jakie przeżył przez całe życie, ta, pozostawiła na nim najbardziej widoczne piętno.
- Wejść. - odpowiedział na słyszalne pukanie do drzwi. Dopiero po dłuższej chwili zdołał spojrzeć na gościa. Widząc jednak nie mile wspominaną kobietę, skrzywił się na samą myśl o niej. - Zgubiłaś swój nóż, hm? Niedawno był w moim kolanie.

Noellia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz