9 lut 2019

Od Aarona CD. Catniss

         Stałem przy wielkiej, oszklonej ścianie, przyglądając się obojętnie panoramie miasta, gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk, który przypominał plask. Powolnym ruchem obróciłem głowę i spojrzałem przez ramię na swoją projektantkę, która leżała na świeżo polerowanej podłodze, wśród całej masy różnego rodzaju teczek i skrawków materiału. 
W gabinecie zapanowała martwa, niczym niezmącona cisza, po chwili jednak zaburzył ją stukot moich butów, które przemierzały pokój. 
— Uważaj na siebie. — chwyciłem kobietę pod ramię i podciągnąłem ją w górę, przywracając do pionu, po czym schyliłem się i zacząłem zbierać wszystkie porozrzucane rzeczy. 
Po wszystkim obrzuciłem ją surowym spojrzeniem i wskazałem dłonią na dalszą część gabinetu, w której mieściła się sofa wraz z fotelami, kominek oraz kredens na alkohole. Bez zbędnego pośpiechu zajęliśmy miejsca, a Catniss rozłożyła swój projekt na stoliczku do kawy. 
— Prezentuje się to tak. — stuknęła palcem w dokładnie naszkicowany rysunek, po czym uniosła swój wzrok na mnie, oczekując z napięciem na mą reakcję. 
Gdy zobaczyłem jej zestresowanie, na moją twarz wkradł się bezczelny, ledwo zauważalny uśmieszek, który zniknął tak szybko, jak się pojawił. 
— Cóż, zdanie się na twój gust było dobrym pomysłem. — wydałem z siebie cichy pomruk aprobaty i chwyciłem kartkę, przyglądając się z uwagą na każdy detal. Po kilku minutach wnikliwej analizy odłożyłem rysunek, a następnie powolnym ruchem przeczesałem spadające mi na oczy włosy. — Podoba mi się. 
— Świetnie. — wydała mi się teraz o wiele bardziej rozluźniona. — Teraz musi pan wybrać materiał. — podsunęła w moją stronę pliczek skrawków, obdarowując mnie życzliwym uśmiechem. 
— Mów mi Aaron. — moje błękitne spojrzenie zatrzymało się na niej i przeszywało ją na wylot, najwyraźniej sprawiając kobiecie niemały dyskomfort. 
— Dobrze, Aaron. — mruknęła cicho, po czym rozejrzała się po gabinecie w czasie, gdy ja z wielkim zainteresowaniem przeglądałem każdy materiał, pocierając po nim kciukiem. 
Minuty mijały, a ja nadal nie mogłem się zdecydować, jednak ostatecznie podjąłem decyzję. 
— Wybieram ten. — przysunąłem w stronę dziewczyny skrawek, stukając obcasem buta o podłogę. 
— W takim razie, pozostaje teraz tylko kwestia koloru. — ponownie ułożyła przed moimi oczyma kartkę, na której znajdowały się dostępne warianty kolorystyczne. 
Mimowolnie chwyciłem się za brodę, po czym pocierałem dłonią swój zarost, marszcząc brwi w geście zastanowienia. Może powinienem rozwiązać ten problem drogą eliminacji? 
Biel i popiel odpada, wszystkie inne odcienie też, gdyż stawiam na klasykę, ale co dalej? Przecież nie będę bawił się w losowanie, bo projektantka uzna mnie za skończonego wariata. 
Cholera. 
— Widzi mnie pani w czerni, granacie, czy może w innym kolorze? — obrzuciłem ją niespodziewanym spojrzeniem, moje brwi nieznacznie się uniosły, a na twarz wkradł się zaczepny uśmieszek łobuza. 
Aaron, nie powinieneś.

Catniss? 
Przepraszam za czas, który zajęło mi napisanie tego niedługiego odpisu i jakość, która nie jest powalająca :c.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz