10 lut 2019

Od Adama C.D Odette

    To, co powiedziała mi Jamie, wprawiło mnie w osłupienie. Fakt, że dziewczyna prawdopodobnie kręciła z wszystkim nam znanym Aaronem Brownem, sprawiał, że na samą myśl o tym dostawałem szału. Najbardziej drażniło mnie to, że dziewczyna mogła to robić z nami obojgu jednocześnie. Właśnie to był powód mojego rozdrażnienia przez całą pierwszą połowę dnia. Nie wiem czy nadal nie trwa w tej samej relacji z prezesem jednej z większych firm w Avenley River. Czułem swego rodzaju… zazdrość? Tak to można nazwać? Chociaż dziewczyna ma pełne prawo spotykać się z kimś innym, przecież nie jesteśmy w żadnym związku i nie powinienem mieć co do tego żadnych pretensji. Jednak, mimo wszystko w jakiś sposób kuło to moją dumę, samopoczucie i w pewnym sensie też uczucia.
    Rozmowa z dziewczyną, oraz uczucia, jakie mogłem ujrzeć na jej twarzy, sprawiły, że odczułem ulgę. Aaron podobał się Jamie, więc Odette nie chciała mieć z nim bliższej relacji niż zwykła przyjaźń. Cieszyłem się, że mogłem być w tej kwestii spokojny. Jednak, Adam, halo. Czemu interesujesz się relacją Odette z innymi mężczyznami bardziej, niż jej sprzeczką z najlepszą przyjaciółką? Ogarnij się, chłopie.
     - Nikt nie ma prawa tak cię nazywać - powiedziałem, gdy opanowałem wszystkie moje myśli. - A na pewno nie ona. Jest twoją przyjaciółką do cholery. - Odsunąłem sprawy z Aaronem Brownem i skupiłem się w pełni na problemach dziewczyny z jej przyjaciółką.
     - Cieszę się, że tak myślisz, - uśmiechnęła się delikatnie, - ale samo myślenie mi nie pomoże… Nam - westchnęła.
    Spuściłem głowę na dokumenty i omiotłem je wszystkie jednym spojrzeniem, by później wziąć głęboki oddech i wstać zza biurka.
     - Odette, możesz wracać do pracy, ja muszę gdzieś jechać - oznajmiłem nagle, łapiąc za płaszcz, który znajdował się na jednym z wieszaków.
    Dziewczyna spojrzała na mnie nieufnie.
     - Gdzie?
     - Tajemnica zawodowa - uśmiechnąłem się delikatnie i puściłem jej oczko, na co ta zareagowała rumieńcem.
     - To w restauracjach istnieje coś takiego, jak tajemnica zawodowa? - uniosła jedną brew.
     - No przecież. - Podszedłem do niej i krótko ucałowałem ją w policzek, by zaraz potem wyjść w pośpiechu z biura. Nie mówiąc nic nikomu po prostu ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych dla personelu i wyszedłem z budynku. Bycie właścicielem restauracji i pracowanie w niej ma dużo plusów.
    Wsiadłem do swojego samochodu i odjechałem. Moim celem było miejsce, do którego drogę znam już praktycznie na pamięć. Akademik, w którym mieszkała Odette razem z Jamie. Zamierzałem po raz kolejny pogadać z jej przyjaciółką, tym razem w innej sprawie. Chciałem, żeby się pogodziły. Chciałem, by Odette odzyskała to, co straciła, przez jedną, zupełnie małą i ledwo istotną głupotę. Chciałem, by ponownie na jej twarzy rozkwitł najprawdziwszy, szczery uśmiech, żeby jej oczy znowu się śmiały. Chciałem, żeby była szczęśliwa.
    Zacisnąłem dłonie mocniej na kierownicy, będąc z lekka zdenerwowanym nadciągającą rozmową. Naprawdę dużo od niej zależało i nie chciałem tego w żadnym wypadku spieprzyć. Nie chciałem nawet wiedzieć, co się stanie, gdybym to zrobił. To by było serio okropne.
    Gdy w końcu podjechałem pod dobrze znany mi akademik, szybko z niego wysiadłem i ruszyłem pewnym krokiem do budynku. Szybko pokonałem schody i w mgnieniu oka pojawiłem się pod drzwiami niewielkiego mieszkania, do którego zapukałem. Minęła dłuższa chwila, zanim ktoś zdążył mi otworzyć. Tym kimś była Jamie.
     - Adam? - spytała zdziwiona, marszcząc brwi. - Znowu? Co się stało?
     - Tak, znowu - westchnąłem i oparłem się o framugę drzwi. - Mogę wejść? - Wskazałem ruchem głowy na na wnętrze mieszkania. Dziewczyna bez wahania kiwnęła głową i otworzyła szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka. Myślałem, że dla mnie będzie opryskliwa, zupełnie tak samo, jak dla Odette, jednak się myliłem. Całe szczęście, że się myliłem. Gdyby było inaczej, to już bym miał złamany nos od mocnego uderzenia drzwiami w twarz.
     - Znowu to samo? - spytała, zamykając za nami drzwi. - Ściągnij płaszcz - poleciła. - Ciepło tu, a widząc po twoim wyrazie twarzy, to nie będzie to krótka rozmowa. Kawy, herbaty?
     - Kawy - poprosiłem, uśmiechając się delikatnie, co ona odwzajemniła. Możliwe, że nie będzie aż tak ciężko, jak się tego spodziewałem. Ale to tylko moje przypuszczenia.
    Gdy dziewczyna nastawiła wodę na kawę, dosiadła się do mnie na kanapie.
     - To jak? O co chodzi? - Usiadła po turecku, wlepiając we mnie swój wzrok wyczekująco.
     - O ciebie i Odette - powiedziałem wprost, starając się nie wyglądać jak trzęsąca się osika. Chciałem pomóc, a nie dokładać jeszcze więcej problemów.
     - To w takim razie od razu możesz wyjść. - Dziewczyna westchnęła ciężko i powoli zaczęła wstawać z kanapy, na co ja gwałtownie złapałem za jej nadgarstek. - Puść mnie.
     - Błagam cię, pogadajmy o tym. Skoro z nią nie chcesz rozmawiać, to chociaż ze mną to zrób - poprosiłem, spoglądając na jej twarz błagalnie.
    Rudowłosa po chwili namysłu kiwnęła głową i wróciła na kanapę, zamieniając się w słuch. Wziąłem głęboki oddech i po chwili zacząłem:
     - Wiem, co się stało i wiem jak obie to przeżyłyście, - starałem się mówić w taki sposób, aby nie urazić jej w żaden sposób, - ale najwyższa pora z tym skończyć. Masz prawo być na nią zła, tak, ale nie możesz ją za to nienawidzić. W końcu byłyście przyjaciółkami. Najlepszymi nawet, z tego co słyszałem. - Wziąłem oddech. - Jak jakiś randomowy facet mógł zniszczyć to, co budowałyście przez lata? Poza tym to był tylko pocałunek po pijaku, nie spała z nim nawet.
     - Skąd ty to możesz wiedzieć? - spytała ze zmarszczonymi brwiami.
     - Bo byłem jej pierwszym - powiedziałem na jednym wdechu. - A wy byłyście pokłócone, zanim ja zdążyłem to z nią zrobić.
    Jamie zrobiła wielkie oczy.
     - Serio?
     - Serio. I na pewno byś to wiedziała, gdybyś nie była na nią obrażona cały czas. Poza tym nie to było głównym tematem tej rozmowy - westchnąłem, marszcząc brwi i sprowadziłem konwersację na właściwy tor. - Chciałaś od niej czegoś, co było przestępstwem - zrobiła to i to tylko dlatego, żebyś jej wybaczyła. - Przerwałem na chwilę. - Jamie, ona za tobą tęskni, to widać gołym okiem. Nie nadeszła w końcu pora, żeby zakopać topór wojenny i wrócić do dawnej relacji? Naprawdę serce mi pęka, gdy widzę ją taką przybitą, jak wczoraj, gdy powiedziałaś… to, co powiedziałaś. - Westchnąłem, na co ona spuściła wzrok na swoje dłonie.
     - Ja też za nią tęsknie…
     - To co przeszkadza ci się z nią pogodzić?
    Moje słowa spotkały się z jej milczeniem. Nie wiedziała. Widać to było na pierwszy rzut oka. Jej rozmyślanie przerwał szczęk kluczy w drzwiach i ciche ich skrzypienie. Zaraz potem w progu ujrzałem Odette. Przejrzała mnie, skubana.


< Odette? C: >

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz