18 lut 2019

od Oliego cd Thomasa

Trzepnąłem Borysa łyżką w tył głowy, kiedy zajrzał mi do garnka i prychnąłem, widząc jego zaskoczenie na twarzy.
- To, że cię uratowałem ze złej sytuacji, nie znaczy, że cię w jednej nie postawię, myj ręce i to już! -Syknąłem i wróciłem do gotowania. Chłopak szybko się zadomowił i dawał mi poczucie pewnej, normalności? Thomas pasował do tego obrazka, prawie jak... Nie ważne. Nałożyłem obiad na talerze i ustawiłem na stole, zaglądając do pokoju, w którym nad papierami pochylał się Thomas.
- Obiad, myj łapy - Mruknąłem, widząc, jego zainteresowanie kartkami. Jak będzie tak zajęty czymś poza mną, to mu jebnę.
- Już, dziękuje - Uśmiechnął się i lekko podniósł głowę. Mruknąłem w odpowiedzi i usiadłem do stołu ze wkurzoną miną.
- Wszystko ok? - Borys złapał widelec i nabił kawałek ziemniaka, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Ta, niech cię za dużo nie interesuje – Burknąłem i złapałem widelec i dość mocno wbiłem się w kawałek mięsa na talerzu, tworząc nieprzyjemny zgrzyt. Borys się skrzywił, ale widząc moją minę, wrócił do jedzenia bez słowa. Koszulka Thomasa wisiała na nim i zabawnie poruszała się z każdym jego ruchem. Dzieciak, nic tylko dzieciak. Kiedy Thomas nie pojawiał się przy stole przez dłuższą chwilę, zirytowałem się i złapałem jego porcję, podniosłem widelec i zaniosłem mu jego jedzenie do pokoju. Dalej coś czytał. Postawiłem przed nim posiłek i wróciłem do kuchni, starając się udawać obojętność.
- Dziękuję! - Głos chłopaka sprawił, że miałem ochotę czymś rzucić. Czemu nagle jego milczenie i jakaś obojętność mnie irytowały? Odsunąłem talerz i poszedłem do łazienki, nie czując już głodu. Zdecydowanie straciłem apetyt. Usiadłem na muszli klozetowej i nabrałem głośno powietrza. Od kiedy to mi zależy? Od kiedy jestem czepialską suką? Dlatego nie nadaję się do związków, nie powinienem pozwolić mu się do mnie przywiązać... Ale to samo mogę powiedzieć o sobie, nie powinienem się przywiązywać. To idiotyczne.
- Oli? - Borys zapukał niepewnie do łazienki.
- No?
- Dasz radę mnie odstawić do domu?
- Ta, pozbieraj to, co twoje i się ubieraj, już wychodzę- Podniosłem się i spuściłem wodę dla niepoznaki. Uchyliłem drzwi i popatrzyłem, jak młodziak wiąże buty na kuckach.
- Jadę odwieźć Borysa - Burknąłem do dalej zajętego bruneta.
- Hm?
- Nie ważne, za pół godziny wracam - Uśmiechnąłem się, ale mina mi szybko zmarniała, bo nadal na mnie nie patrzył.
<niee wieeem o czymmm>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz