26 lut 2019

Od Chloe CD. Axela

— Nie od ciebie. 
Te słowa spowodowały, że mój wzrok mimowolnie zatrzymał się na twarzy mężczyzny i utkwił na niej przez dłuższą chwilę. Dopiero teraz mogłam dokładniej przyjrzeć się nowemu znajomemu. Wyglądał na bardzo zadbanego elegancika, który w jakimś stopniu stara się kroczyć za panującą modą. Gęsta, kruczoczarna grzywka, charakterystyczne dla mężczyzny rysy twarzy i hipnotyzujące oczy napawały mnie pewnością, że stojący przede mną przystojniaczek musi mieć sporo grono znajomych, zapewne płci żeńskiej. Co więcej, pojawiają się we mnie pewne wątpliwości, czy aby na pewno jest on singlem, bo to aż dziwne, żeby facet o takim wyglądzie był samotny. 
Chloe, przestań analizować i skup się na chwili obecnej. 
Potrząsnęłam delikatnie głową, po czym wysunęłam dłoń do przodu i leniwie spojrzałam na zegarek. Za niecały kwadrans wybije piąta nad ranem, co nie zmienia faktu, że ciągle jest ciemno i pozostanie tak przez co najmniej półtorej godziny. Co więcej, temperatura dzisiaj była wyjątkowo niska, a ja toczyłam wewnętrzną walkę ze sobą nad tym, czy zaproponować Axelowi pozostanie w moim domu do ranka. Z jednej strony, powinnam to zrobić, jednak patrząc na to z innej perspektywy, znam tego mężczyznę od nieco ponad godziny, więc otworzeniu mu drzwi do domu jest czymś skrajnie irracjonalnym. 
Cholera, znowu za dużo myślisz. 
— Pomyślę nad tym. — kąciki mych ust nieznacznie się uniosły, tworząc delikatny, wręcz niewidoczny uśmiech. — Ale wypadałoby chyba podzielić się numerami, co? — zachichotałam cicho, po czym sięgnęłam do kieszeni płaszcza, aby wyciągnąć telefon. Chłopak zrobił to samo i takim oto sposobem w mojej skromnej liście kontaktów zawidniał Axel. Jakby tego było mało, alfabetyczne ułożenie sprawiło, że znajdował się najwyżej, przez co czułam się dosyć nieswojo. 
— Cóż, chyba musimy się już rozstać, co? — przygładził swoją nieokiełznaną, czarną grzywkę, obdarował mnie nieco zmieszanym spojrzeniem i wzdrygnął się z zimna. 
Może to, co zrobię, będzie wielkim błędem, ale nie mogę patrzeć na to, jak chłopak dygoce i udać się teraz do ciepłego domu. To byłoby skrajnie bezczelne. 
— Może zostaniesz na chwilę u mnie i nieco się ogrzejesz, hm? — uniosłam nieśmiało wzrok i oczekiwałam na odpowiedź. 
Mężczyzna zawahał się przez moment, jednak po chwili wyszczerzył swe śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu. 
— Nie chcę cię obciążać… — burknął ciszej. 
— Dobrze, nie gadaj tyle, tylko chodź. Nie zamierzam później czytać w gazetach, że młody chłopak z Avenley River skończył w szpitalu z powodu hipotermii. — wydałam z siebie cichy rechot i najwidoczniej byłam na tyle przekonująca, że Axel postanowił mnie posłuchać. 
Właśnie zmierzaliśmy do wnętrza budynku, a po chwili wychodziliśmy już z windy i przemierzaliśmy wąski korytarzyk, aby ostatecznie dotrzeć przed drzwi mojego mieszkania. 
Mozolnie sięgnęłam do kieszeni, po czym wyciągnęłam z niej kluczyk i wsadziłam go do zamka od drzwi, delikatnie przekręcając. Byliśmy już w środku. Oto moja ostoja. Ciasne, nieco zagracone mieszkanko w średniej klasy bloku. 
— Rozbierz się. — mruknęłam, a gdy zdałam sobie sprawę z dwuznaczności tego słowa, momentalnie na moją twarz wkradł się rumieniec. — W sensie, kurtkę. Tu jest wieszak. — wskazałam palcem, a po chwili wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam czyjeś chrapanie. 
Cholera. 
Gdy Axel ściągał buty, ja ruszyłam w kierunku źródła dźwięku i zauważyłam, że na mojej sofie śpi Jason. Świetnie, widzę, że postanowił przenocować sobie dzisiaj u mnie. Dlaczego mój przyjaciel jest tak wielkim pasożytem? 
Wydałam z siebie ciche westchnienie i nakryłam mężczyznę kocem, po czym ruszyłam w kierunku gościa i zaprosiłam go do kuchni. 
— Herbaty?

Axel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz