9 lut 2019

Od Jacoba CD. Ashley

       Właśnie otworzyłem drzwi od swego domu i trzęsąc się z zimna, czym prędzej ruszyłem w kierunku sypialni, aby przyodziać się w kilka par swetrów i skarpet i nabrać choć odrobinę ciepłoty, która zapewne zdążyła całkowicie ze mnie „wyparować” podczas krótkiej, brawurowej podróży. 
Z sykiem bólu rozprostowałem zmarznięte palce, które zaczęły przybierać niepokojąco siny odcień, po czym rozpocząłem proces pocierania dłoni o dłoń, aby nieco je rozgrzać, na co mój pies obrzucił mnie współczującym spojrzeniem, jakby chciał przekazać mi: „Och, ty nieudaczniku”. 
Chwyciłem kołdrę, nakryłem się nią bardzo szczelnie, a na koniec zaparzyłem sobie herbatę z sokiem malinowym i imbirem, licząc, że to nieco pomoże. 
*** 
        Zmorzył mnie sen. Tym razem niestety nie obudziłem się w domu Ashley, a u siebie. Znów byłem sam, a marzenia odbudowania relacji po raz kolejny upadły niczym stara ruina, nie dając nadziei na poprawę. Po raz kolejny los dał mi szansę, a ja jej nie wykorzystałem. 
Otarłem zmęczone oczy i kichnąłem, słysząc roznoszące się wśród ścian echo, przypominające mi, że jestem samotny. Nawet nie wiecie, jak bardzo brakuje mi osoby, której mógłbym się wyżalić, opowiedzieć o swoich przeżyciach, czy po prostu uściskać. 
Ashley była moją ostoją, kobietą, do której chciałem wracać, a teraz – gdy nasz związek się skończył, wszystko straciło jakikolwiek sens, a w miejscu Ash ugościł się alkohol, sprowadzając mnie na jeszcze większe dno. 
Życie, dlaczego tak bardzo lubisz udowadniać mi, że do niczego się nie nadaję? 
Wyciągnąłem kieliszek i nalałem do niego słodkie, stare wino, które trzymałem na specjalne okazje. Tym razem zachowałem umiar, jednak przyszło mi to z wielkim trudem. 
Powolnym ruchem sięgnąłem po leżący na stoliku telefon i zważywszy na fakt, iż alkohol dodał mi nieco pewności siebie, napisałem wiadomość. Kto był jej adresatem? Nie jest trudno się domyślić. 

Cześć Ash, 
Przepraszam, że piszę tak późno, ale chciałem Cię przeprosić. Znaczy… nieistotne. To wszystko, co chciałem przekazać. 
Dobranoc. 

Z lekkim zawahaniem wcisnąłem przycisk „Wyślij”, a gdy to zrobiłem, wydałem z siebie ciche westchnienie ulgi. 
— I tak mi nie odpisze. — mruknąłem niewyraźnie, zerkając na psa, który radośnie merdał 
ogonem, a następnie stanąłem przy oknie i ze smutkiem spoglądałem na spowite nocą miasto. 

Ashley?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz